Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

18. MFF Nowe Horyzonty. Marcin Pieńkowski zaprasza na festiwal [Rozmowa NaM]

Małgorzata Matuszewska
Od lewej: Marcin Pieńkowski – dyrektor artystyczny, Roman Gutek – dyrektor festiwalu. Rusza 18. MFF Nowe Horyzonty
Od lewej: Marcin Pieńkowski – dyrektor artystyczny, Roman Gutek – dyrektor festiwalu. Rusza 18. MFF Nowe Horyzonty Tomasz Hołod
18. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Nowe Horyzonty rusza za chwilę – dziś (26 lipca) o godzinie 18.30. Uroczyste otwarcie to "Kafarnaum" Nadine Labaki. Marcin Pieńkowski, dyrektor artystyczny festiwalu, opowiada, na co warto pójść.

Festiwal ma świetny program, imponuje ilość i jakość filmów.
Staraliśmy się. Zawsze jest wojna, bo to nie jest proste. Ktoś zawsze mówi: czemu nie ma tego filmu, czemu nie ma tamtego filmu. Dobór filmów to nie jest forma supermarketu, do którego wchodzi się i zabiera z półki, co się chce, jest przecież mnóstwo zależności. Ale naprawdę w tym roku udało się zdobyć 98 procent filmów, które chcieliśmy mieć na festiwalu. A to się bardzo rzadko zdarza. Bo nigdy nie jest łatwo, niektóre filmy np. czekają na festiwal w Toronto, przed którym nie wolno ich pokazywać, czasami dystrybutor się nie zgadza na taką wizję. A w tym roku naprawdę udało się dostać 98 procent filmów, które chcieliśmy pokazać na festiwalu. Udało się ściągnąć filmy z festiwalu w Cannes, nie tylko duże tytuły, ale też mniejsze – dużo filmów malutkich, bo nie samymi hitami festiwal żyje. Jest klęska urodzaju, ale też większy wybór dla widzów. I mamy więcej sal.
Przywiózł Pan coś, o czym wiedział Pan, że musi „dopaść”?
Przywiozłem wiele takich filmów, począwszy od obrazu Larsa von Triera „Dom, który zbudował Jack”, przez perełki, które zobaczyliśmy w Cannes, jak „Granica” Alego Abassi, czy szalony thriller ze Szwecji o trollach – to metafora współczesnej Europy i opowieść o uchodźcach, główna bohaterka jest celniczką, która, pracując na granicy, wyczuwa kiedy coś jest nie tak. Oczywiście mamy laureata Złotego Niedźwiedzia w Berlinie – „Touch Me Not” Adiny Pintilie, „The Rider”, który był w zeszłym roku w Cannes, ale w 2017 roku nie mogliśmy go pokazać, z różnych względów. Po roku się udało, przyjedzie przepiękna opowieść, taki trochę western. Trudno mi wymieć kilka tytułów takich filmów. Tych, o których pomyślałem „muszę go mieć”, jest ze czterdzieści.
Udało się zrealizować Scenę Muzyczną.
Tak, chcieliśmy, by ożyła. To miejsce spotkań jest bardzo ważne. Z czegoś musieliśmy zrezygnować, z bólem serca zrezygnowaliśmy z pokazów w Rynku. Budżet festiwalu jest o 10-15 procent niższy, niż był, ale przecież cały czas pracujemy, więc mam nadzieję, że za rok będzie finansowo trochę łatwiej. Ten rok jest rokiem Mundialu, Zimowych Igrzysk Olimpijskich – firmy mają na co wydawać pieniądze. Znalezienie sponsorów dla każdego popularnego wydarzenia, jak Nowe Horyzonty, jest po prostu bardzo trudne. Ze Sceny Muzycznej nie chcieliśmy zrezygnować, bo musi być miejsce, gdzie nasza publiczność będzie się wieczorami spotykać. I to nie będzie tylko miejsce, w którym można wypić oranżadę, ale będzie to miejsce, gdzie coś się będzie działo. Postanowiliśmy, że będą tam też spotkania literackie, m.in. z Olgą Tokarczuk. W programie mamy wydarzenia, które będą się odbywać w ciągu dnia. Sam jestem ciekaw, jak to zagra. Było tak, że Arsenał, w którym od lat jest Scena Muzyczna, po prostu był, a zawsze chcieliśmy go bardziej wykorzystać. Uważaliśmy, że może to nie ma sensu, żeby coś tam się działo w dzień, niech wszystko będzie wieczorem. W tym roku trochę poeksperymentujemy. I będzie pokaz filmu z muzyką na żywo, z tej tradycji nie zrezygnowaliśmy. Będzie „Bestia” z Polą Negri i zagra do niej Włodek Pawlik. To wydarzenie będzie dostępne dla wszystkich, dziś o godzinie 22.30 w Arsenale.
Szkoda pokazów w Rynku.
Na pewno wszyscy we Wrocławiu mówią o ich braku, mimo że program festiwalu jest świetny, bardzo bogaty. Zmieniły się trochę czasy, dziś pokazy plenerowe przestały być „wow!”, w Warszawie jest chyba 12 miejsc plenerowych, we Wrocławiu jest ich kilka. W zeszłym roku trzy razy przeszkodziło nam oberwanie chmury, a poza tym nie na wszystkich seansach zajęte były wszystkie krzesła. To jest bardzo drogie wydarzenie, z ogromnym, kosztownym ekranem. Koszty licencji pokazywania filmów w plenerze są bardzo duże, większe, niż w kinie. W plenerze film może oglądać film tysiąc osób, albo więcej. Tak więc rezygnacja z pokazów w Rynku była trudna, ale jedna z możliwych. Oczywiście, jeśli w przyszłym roku uda nam się dopiąć budżet na poziomie tego, który mieliśmy wcześniej, oczywiście wrócimy do bezpłatnych pokazów w plenerze. Bo te pokazy są wydarzeniami wizerunkowymi i dzięki nim widać festiwal. Ale mamy bardzo dużo wydarzeń towarzyszących: cztery wystawy, dwa wydarzenia performatywne, z czego się bardzo cieszę. To wydarzenia, które dodają życia festiwalowi. Nie samymi filmami na festiwalu człowiek żyje.
Nie zrezygnowaliście z przyjazdu twórców?
Absolutnie nie. Nie ma festiwalu filmowego bez kontaktu autora filmu z widzem. Inaczej festiwal nie miałby sensu. Gdybyśmy stwierdzili, że zostawiamy pokazy w Rynku kosztem ilości filmów albo gości, byłoby to nielogiczne. Nie oszczędza się na filmach i gościach. Nie drgnął nam nawet długopis przy spisywaniu wydarzeń. Gości będzie dużo, ich ilość będzie podobna do zeszłorocznej. Będzie dużo Polaków, bo mamy w tym roku bardzo dużo polskich filmów. Będą reżyserki: Agnieszka Smoczyńska, Olga Chajdas, Jagoda Szelc, aktorzy: Jacek Braciak, Olgierd Łukaszewicz, Aleksandra Konieczna, Agata Buzek, Gabriela Muskała. To znak, że polskie kino żyje, filmy powstają, a ich twórcy do nas przyjeżdżają. Mamy co pokazywać, z filmami polskimi różnie bywało, w tym roku jest świetnie. Czasem nawet mówiliśmy: „hola, hola, za dużo”.
Używany od lat system rezerwacji jest bardzo drogi w eksploatacji. Będzie działał, jak zwykle?
Tak, jest nasz, rozwinęliśmy go. Nowe Horyzonty bez tego systemu rezerwacji byłyby czymś trudnym do zorganizowania. Paradoksalnie przez to, że my to rozwijaliśmy, to musielibyśmy chyba zatrudnić potrójną obsługę. Finansowo pewnie wyszłoby na to samo, a organizacyjnie wrócilibyśmy do dawnych czasów. Komfort widzów jest ważny, nie można oszczędzać na takich rzeczach. Elektroniczny system rezerwacji wniknął w nasz festiwal bardzo głęboko. Wiem, że bywa, że widzowie narzekają, bo nie dostali się na jakiś film. Ale tak funkcjonują festiwale, jeśli są prestiżowe, są też oblężone. Będąc na Berlinale, muszę wstać wcześnie rano i stać w kolejce, i nikogo nie obchodzi, że szefuję artystycznie Nowym Horyzontom. Po prostu tak jest, jeśli chce się obejrzeć najgłośniejsze tytuły. Naprawdę, jeśli chodzi o system rezerwacji, to chyba tylko my mamy taki w Europie, i w połowie podobny ma Cannes, ale tam trzeba drukować sobie bilety. Mamy więc super nowoczesny system. Wiadomo, że zawsze będzie niekończąca się opowieść, kiedy najlepiej startować do rezerwacji. Kiedyś to była północ, nielogicznie, bo ludzie byli jeszcze na seansach albo w klubie.
Seanse w DCF-ie są dla Was wygodne?
W zeszłym roku bywało tak, że wszystkie sale Kina Nowe Horyzonty były pełne. Cieszę się, że DCF był otwarty i porozumieliśmy się, dzięki czemu festiwal zamiast dziewięciu sal, będzie mieć ich dwanaście. To większy komfort dla widza.
I będzie jeden film otwarcia, zamiast kilku, jak było do tej pory?
Tu się nic nie zmieniło. Powiem więcej: zamiast czterech filmów pierwszego wieczoru, mamy nawet pięć! W dniu otwarcia będzie się działo bardzo dużo. W głównej sali pokażemy „Kafarnaum” Nadine Labaki, chwilę później w sali nr 9 będziemy mieć „Touch Me Not”, laureata Złotego Niedźwiedzia w Berlinie, z całą ekipą. W innej sali będzie światowa premiera „Córki trenera” Łukasza Grzegorzka. Otwarcie szykuje się niesamowicie fajnie, w wielu salach. Zawsze staraliśmy się, żeby to uderzenie było mocne, w tym roku będzie bardzo mocne.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto