Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Orlęta: Baczność! Za Lwów! Cel! Pal!

Marcin Torz
Dzisiaj ta nekropolia wygląda tak
Dzisiaj ta nekropolia wygląda tak Marta Legieć
Ci młodzi chłopcy, dzieci jeszcze, zasłużyli na największy szacunek. Jednak dowództwo, które dzieci wysyłało do walki, powinno trafić przed sąd - mówi profesor Jerzy Maroń, profesor historii z Uniwersytetu Wrocławskiego. O Orlętach Lwowskich, nastoletnich patriotach, pisze Marcin Torz

Październik roku 1918. Lwów jawił się jako najbardziej polskie z polskich miast - w sześćdziesięciu procentach zamieszkane przez Polaków (poza tym żyło w nim 30 proc. Żydów i tylko 10 proc. Ukraińców).
W tym samym czasie stołeczną dziś Warszawę zamieszkiwało procentowo znacznie mniej naszych rodaków.
Zbliża się koniec pierwszej wojny światowej. Polacy są w euforii, przekonani, że po 123 latach zaborów nareszcie odzyskają niepodległość. Nie wyobrażają sobie Rzeczypospolitej bez Lwowa. Jednak nad miastem zbierają się czarne chmury. Bo prawo do niego roszczą sobie także Ukraińcy. 19 października na lwowskich ulicach wrze: właśnie ogłoszono powstanie "Samostijnej Ukrainy" - jej granice na zachodzie miały sięgać aż po rzekę San, a więc Lwów, w marzeniach ukraińskich patriotów, był integralną częścią proklamowanego właśnie państwa, wręcz jego sercem.

Polacy nie zasypiają gruszek w popiele - dzień później (20 X 1918 r.) ogłaszają, że Lwów był, jest i będzie polski. W ostatni dzień października Lwów obiega wiadomość, że nadjeżdżają przedstawiciele Polskiej Komisji Likwidacyjnej, którzy mieli objąć władzę w tym grodzie. Jednak do Lwowa nie dotarli. Bo w mieście rozpoczęły się już walki.

Ukraińskie flagi na Wszystkich Świętych
Pod osłoną nocy do Lwowa weszły regularne oddziały ukraińskiego wojska. Kiedy 1 listopada 1918 roku, w dzień Wszystkich Świętych, Polacy szli na groby bliskich, na wielu publicznych gmachach zobaczyli powiewające ukraińskie flagi. Ukraińcy zdążyli zająć prawie całe miasto. O tym, co się dzieje w mieście, ludzie opowiadali sobie w kościołach.

- Byliśmy nieprzygotowani, Ukraińcy nas ubiegli - tłumaczy wrocławski historyk prof. Jerzy Maroń.
Było tak, mimo że 31 października ogłoszono mobilizację wśród polskich mieszkańców miasta, a nasze dowództwo wojskowe zdecydowało, że dzień później polscy żołnierze zajmą najważniejsze lwowskie budynki. Wieść o mobilizacji dotarła także do dzieci i młodzieży. Na miejscu zbiórek stawiali się 10-17-letni chłopcy. Kiedy Polacy zorientowali się, że Ukraińcy powoli przejmują całe miasto, wszyscy myśleli tylko o jednym - należy się bronić, bo przecież Lwów to polskie miasto.
- To było coś pięknego. Postawa najmłodszych lwowian dowodziła, że byli to prawdziwi patrioci - przyznaje Maroń. I wyjaśnia, że trzy czynniki zaważyły na tak patriotycznej postawie lwowskiej młodzieży: rodzice, środowisko i szkoła. Dzieci były gotowe zrobić wszystko dla ojczyzny .

Powinni rozgonić dzieci do domów
Ale prof. Maroń zauważa też drugą stronę medalu. - Dowódcy, którzy pozwolili walczyć dzieciom, powinni trafić pod sąd - grzmi historyk. - Dorośli, prawdziwi żołnierze powinni rozgonić ich do domów, a nie wydawać im broń. W sumie do polskiego wojska zgłosiło się blisko półtora tysiąca młodziutkich patriotów. Najmłodszy miał zaledwie 9 lat. Orlęta były istotną częścią polskich oddziałów. Bo w samym mieście niewielu było żołnierzy obytych w boju. Wiarusy, które wąchały już proch, nadal walczyły w armiach zaborców, inni doświadczeni wojacy siedzieli w obozach jenieckich, a jeszcze inni walczyli w legionach .

Broń trzeba było zdobyć na wrogu
Początkowo Orlęta nie miały żadnej broni. Musiały ją zdobyć na zahartowanym w boju wrogu. Bo naprzeciw nich stanęli na przykład Ukraińscy Strzelcy Siczowi - zawodowi żołnierze, którzy w czasie I wojny światowej walczyli w armii austro-węgierskiej.
Boje o Lwów były bardzo krwawe. Podczas jednej z potyczek, w grudniu 1918 roku, ciężko ranny został Antoś Petrykiewicz, 13-letni uczeń gimnazjum. Z pola walki próbowała go wynieść matka - sanitariuszka, która sama została trzykrotnie ranna. Antoś zmarł z ran kilkanaście dni później.
"Najmłodszym żołnierzem ochotniczym w moim oddziale Góry Stracenia w listopadzie 1918 r. był uczeń II klasy gimnazjalnej, Antoni Petrykiewicz, lat 13. W walce był nieustępliwy. Padł z bronią w ręku na Persenkówce" - tak wspominał go w 1976 roku, podczas mszy na Jasnej Górze, generał Roman Abraham, podczas walko o Lwów porucznik Wojska Polskiego
Antoś pośmiertnie został odznaczony przez marszałka Józefa Piłsudskiego orderem Virtuti Militari i jest do dziś najmłodszym kawalerem tego odznaczenia w historii Polski.
Innym bohaterem, którego pamięć czczono we Lwowie, był 14-letni Jurek Bitschan. Uczył się w gimnazjum, a jego matka była szefową Ochotniczej Ligi Kobiet. Jurek chciał zaciągnąć się do wojska, ale veto postawił jego ojczym - uważał, że chłopiec jest na to za młody. Pewnej nocy Jurek uciekł z domu. Zostawił list, gdzie tłumaczy ojczymowi, że jego obowiązkiem jest obrona Lwowa. Napisał też, że odrobił wszystkie lekcje. Parę dni później już nie żył. Pełnił wartę, gdy Ukraińcy zaczęli strzelać. Kilka kul trafiło w 14-latka. Wykrwawił się na śmierć.

Wspomnienia Orląt spisane w kajecie
Tak listopadowe wydarzenia wspominali uczestnicy obrony. Ich wspomnienia opublikowano w "Kajecie wojennego dziecka lwowskiego (z przeżyć w czasie oblężenia miasta Lwowa od listopada 1918 do kwietnia 1919 roku). Ułożył i uwagami zaopatrzył prof. Edward Horwath we Lwowie nakładem Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego 1921".
Uczeń klasy V, lat 11 - W czasie ostrzeliwania Lwowa zachowywałem się odważnie, gdy chodziłem na pozycje odcinka Bema. Bałem się tylko jeden raz, jak była eksplozja na kolei. Myślałem sobie, że Ukrainy wkroczyli i wre taka silna bitwa. Życzyłem sobie, aby nasi zwyciężyli. Ciężkie i smutne były dnie, gdy odcięty został Lwów od Przemyśla.

Adolf K., lat 10, klasa IV - Bardzo się nie bałem, ponieważ jestem Polakiem, a Polak rodowity niczego się nie boi, nawet śmierci. Myślałem sobie, że gdybym był większy, to poszedłbym także, walczyć i bronić naszego Lwowa. Życzyłem sobie, żeby się ta wojna jak najprędzej skończyła, żeby nasi zwyciężyli i żeby się szkoła rozpoczęła. Najgorsze dnie były, jak Lwów był odcięty od innych miast i jak Ukraińcy ostrz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Orlęta: Baczność! Za Lwów! Cel! Pal! - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto