Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z dr Beatą Utracką-Hutka, onkologiem

[email protected]
Krystyna Bochenek: Co to jest nowotwór? Czego tak w istocie się boimy? dr Beata Utracka-Hutka: Nowotwór, jak sama nazwa wskazuje, oznacza coś nowo tworzonego. To jest nieprawidłowy rozrost jakiejś tkanki, narządu.

Krystyna Bochenek: Co to jest nowotwór? Czego tak w istocie się boimy?

dr Beata Utracka-Hutka: Nowotwór, jak sama nazwa wskazuje, oznacza coś nowo tworzonego. To jest nieprawidłowy rozrost jakiejś tkanki, narządu. Normalnie nieprawidłowe komórki niszczone są przez system odpornościowy organizmu. W przypadku nowo tworzenia organizm traci kontrolę nad rozwojem komórki, dochodzi do zachwiania równowagi, organizm nie może i nie potrafi się bronić. Dochodzi do nieprawidłowego rozwoju komórek, tworzy się nowotwór, złośliwy lub niezłośliwy. Może mieć formę guza, nacieku, może być płaski, może to być owrzodzenie. Ostateczne rozpoznanie następuje pod mikroskopem. Tam rozpoznajemy te komórki nieprawidłowe, które charakteryzują się tym, że ich jądro ma wiele figur podziału, a cytoplazma, czyli to co otacza jądro, ma nieprawidłowe zabarwienie. Tu ostateczne rozpoznanie należy do patologa.

KB: Czy jest prawdą, że wszyscy mamy te komórki, ale w zdrowym, silnym organizmie one ulegają unicestwieniu?

BUH:
Organizm potrafi się bronić i tak jak broni się przed infekcją, tak samo broni się przed nieprawidłowo tworzonymi komórkami, starając się je unieszkodliwić i wyeliminować. Jeżeli dochodzi do zachwiania równowagi, gdy występuje niedożywienie, stres, przepracowanie, duży wysiłek fizyczny bądź psychiczny, system odpornościowy staje się coraz słabszy. Każdy z tych elementów tworzy to co nazywamy niezdrowym życiem. Do tego dochodzi jeszcze predyspozycja genetyczna. Obserwujemy rodziny u których nowotwory występują od babci po wnuczka. Te rodziny są jakby naznaczone. A są też rodziny gdzie nowotwory występują sporadycznie. Każdy z nas nosi w swoim kodzie genetycznym zapowiedź tego, co w przyszłości może go ewentualnie dotknąć, mam na myśli jakieś schorzenia. Czy one wystąpią, zależy niejednokrotnie od czynnika zewnętrznego.

KB: W Instytucie można zrobić specjalne badania genetyczne. Kto i na jakich warunkach może się na nie zgłosić?

BUH: W Instytucie Onkologii w Gliwicach istnieje poradnia genetyczna, która działa już od kilku lat. Do tej pory zidentyfikowano niewiele genów, których mutacje są odpowiedzialne za występowanie nowotworów. W naszej poradni pobiera się krew w celu oznaczenia mutacji dwóch genów: BRCA1 i BRCA2. BRCA1 jest odpowiedzialny za rodzinne występowanie takich nowotworów jak rak piersi, rak jajnika, ale również rak jelita grubego i prostaty. BRCA2 - częściej raka jajnika, rzadziej piersi. To są te zaledwie dwa geny, które my oznaczamy. Tych, które można zidentyfikować jest nieco więcej, natomiast ta poradnia genetyczna obecnie przede wszystkim zajmuje się oznaczaniem genetycznie uwarunkowanego raka piersi, raka jajnika, a więc stwierdzeniu groźnych mutacji odpowiedzialnych za nowotwory w obrębie tych dwóch narządów.

KB: Kto może przyjść do takiej poradni? Czy trzeba mieć jakieś zaświadczenie o przypadkach nowotworów w rodzinie?

BUH: Pacjent wypełnia specjalną ankietę, w której podaje przebieg rodowodowy zachorowań na raka. Kto w rodzinie chorował, czy było to pokrewieństwo w pierwszej linii czy dalsi krewni. Jeżeli są to dwie osoby w bezpośrednim pokrewieństwie (matka, siostra, babcia), wtedy ryzyko wystąpienia nowotworu jest większe i wówczas przeprowadzamy badanie. Badanie jest bezpłatne.

KB: W jakim wieku powinno być wykonane takie badanie i jaką wiedzę przynosi? Czy odpowiada jednoznacznie będę chora, bo moi przodkowie chorowali?

BUH: Interpretacja takich badań nie jest prosta. Oznaczenie, że ktoś posiada taką mutacje, mówi o tym, że szansa wystąpienia takiej choroby wynosi 90 proc., ale brak mutacji - oznaczamy cztery takie mutacje - wcale nie oznacza, że ta osoba nie ma predyspozycji genetycznej. Oznacza tylko, że nie stwierdzono tych czterech mutacji. Najczęściej takim badaniom poddają się pacjentki naszego instytutu. Chcą też wiedzieć, czy ta choroba grozi też ich córkom, synom i wnukom. I tu pojawia się trudność, bo gdy ma się np. 20 lat, świadomość posiadania mutacji jest bardzo obciążająca. Wyobraźmy sobie młodego człowieka przed którym całe życie z bombą z odroczonym zapłonem, ze świadomością, że zachoruje na nowotwór. Dlatego nad decyzją o wykonaniu takiego testu genetycznego należy się dobrze zastanowić. Czy rzeczywiście chcę wiedzieć o 90-procentowej szansie wystąpienia nowotworu, czy lepiej regularnie poddawać się badaniom profilaktycznym, prowadzić zdrowy tryb życia. Trzeba też pamiętać, że jest bardzo wiele nowotworów którym można zapobiec. Tym nowotworem jest rak szyjki macicy, gdzie poprzez regularne wykonywanie wymazów jesteśmy w stanie wykryć stan przedrakowy, a wiec taki w którym już dochodzi do pewnych nieprawidłowości, a jeszcze nie jest to nowotwór i leczenie tego stanu jest gwarancją zapobiegnięcia wystąpienia tego nowotworu. To samo dotyczy nowotworu jelita grubego. Regularne badania - klonoskopia - są szansą odkrycia polipów, w których rozwija się później nowotwór. Jest szansa taki polip zlikwidować, jeszcze zanim zmieni się w nowotwór. Takie badania kolonoskopowe (wystarczy, że robimy je raz na pięć lat) pozwalają zapobiec wystąpieniu raka jelita grubego. To są dwa nowotwory, którym jesteśmy w stanie zapobiec. Rakowi piersi już nie. Tego jesteśmy w stanie tylko wcześnie wykryć, a więc dzięki temu w przypadku zachorowania być wyleczonym.

KB: Czy oprócz oczywistego rozróżnienia na narządy męskie i kobiece możemy dokonać podziału na nowotwory typowo męskie i te które są charakterystyczne tylko dla pań?

BUH: Rak piersi nie dotyczy tylko kobiet. Może wystąpić także u mężczyzn. Nowotwory najczęściej występujące u kobiet to rak piersi i nowotwory narządu rodnego. W całym społeczeństwie obserwuje się rosnącą zachorowalność na raka jelita grubego i raka płuca. Przy czym w przypadku raka płuca tendencje są takie, że liczba zachorowań u kobiet wzrasta, u panów maleje. Wiąże się to z tym, że panie zaczynają coraz więcej palić w przeciwieństwie do mężczyzn, którzy rzucają palenie.

KB: Na czym polega samokontrola piersi i jak często należy ją robić?

BUH: Chciałam zwrócić uwagę na to, ile czasu zajmuje wzrost guzka piersi. Przychodzi kobieta do lekarza, guz ma 5-6 cm, a ona mówi, że wyczuła go dopiero wczoraj albo kilka dni wcześniej. Tymczasem wzrost od 1 milimetra do 1 cm może wynosić kilka lat. Samobadanie wystarczy przeprowadzać raz w miesiącu. U kobiet miesiączkujących w 7 do 15 dnia cyklu, czyli tuż po zakończeniu miesiączki przez ok. tydzień. U kobiet po menopauzie, gdzie tej miesiączki nie ma, najlepiej robić to tego samego dnia miesiąca np. Urodziłam się 6 sierpnia to każdego szóstego dnia miesiąca robię sobie to badanie.

Staje przed lustrem, patrzę czy brodawki są symetryczne, czy nie ma jakiegoś wciągnięcia, czy brodawka nie chowa się do środka, czy skóra nie jest zaczerwieniona. Delikatnie, okrężnymi ruchami dotykamy piersi i wyczuwamy czy są jakieś nieprawidłowości. Około 90 proc. guzków jest znalezionych przez same kobiety, a nie przez lekarza, jak się powszechnie myśli. Najlepiej swoje piersi zna przecież każda kobieta.

KB: Czy samobadanie wystarczy?

BUH:
Nie. Badania fizykalne, mammografia, USG piersi, biopsja cienkoigłowa, rezonans magnetyczny - najbardziej miarodajne są wszystkie te badania razem. Samo badanie fizykalne nie powinno nas uspokoić. Nie wystarczy też sama mammografia, bo często zdarza się, że przychodzą panie i mówią: robiłam mammografię, badanie nic nie wykazało a ja mam guzka lub raka piersi. Wydolność mammografii, chciałam na to zwrócić uwagę, ma ok 90 proc., a wiec 9 na 10 guzków można mammograficznie zdiagnozować. Jednak zdarza się coś takiego jak guz niemy mammograficznie. Obecność guza i wynik ujemny mammografii wcale nie oznaczają, że nowotworu nie ma. Na to chciałam uczulić panie. Pracowni mammograficznych mających umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, gdzie badania mammograficzne są wykonywane bezpłatnie jest kilka. Dotyczy to programu dla pań po 50 roku życia.

KB: Jak wygląda leczenie raka piersi? Czy często wiąże się z amputacją piersi?

BUH: Jeżeli nowotwór jest rozpoznany wcześniej i jest to mała zmiana, wcale nie trzeba amputować piersi. W tej chwili porównywalne wyniki leczenia można uzyskać metodą tzw. oszczędzającego leczenia, czyli usunięcia guzka z marginesem piersi i węzłów chłonnych z następową radioterapią. Ok. 90 proc. pań jest leczonych niestety poprzez mastektomię (odjęcie piersi), bo zgłaszają się za późno. Niektóre zaś same wybierają takie wyjście, bo maja wrażenie, że jak usuną całą pierś to ryzyko powrotu choroby zmniejsza się.

KB: Czy pani doktor to potwierdza?

BUH: Nie. To są absolutnie porównywalne metody, jeżeli chodzi o wyniki leczenia. Wskazania do zabiegu oszczędzajacego zależą od stadium w jakim uchwycony jest nowotwór a także od paru jeszcze innych czynników, które warunkują wykonanie takiego zabiegu. Należy pamiętać, że po mastektomii możliwa jest rekonstrukcja piersi. Zabieg ten jest refundowany z NFZ.

KB: Czy raka piersi można leczyć w inny sposób?

BUH: Do tej pory jedyną metodą, która niesie ze sobą największą szansę wyleczenia jest leczenie operacyjne skojarzone z innymi metodami: chemioterapią, +/- hormonoterapią, +/- radioterapią.

KB: Jak powstaje rak szyjki macicy?

BUH: Na szyjce macicy tworzą się stany zapalne - nadżerki. Nieleczone mogą przejść w nowotwór. Nadżerka nie boli, może też nie dawać żadnych objawów. Bywają upławy, ale nie muszą występować. Coroczna wizyta i pobranie wymazu z szyjki macicy - cytologia - pozwala sprawdzić czy pobrane komórki są prawidłowe czy może mają pewne nieprawidłowe cechy zwane atypią. Jeżeli badania wykażą, że są cechy atypowe, ale nie ma komórek nowotworowych w rozmazie, to lekarz przeleczy przeciwzapalnie i sprawdzi ponownie, czy rozmaz wrócił do typowego. Jeżeli stwierdzi obecność pojedynczych komórek nowotworowych, rozpocznie całą diagnostykę w kierunku raka macicy. Stąd konieczna jest coroczna wizyta u ginekologa i wykonanie rozmazu.

KB: Jak się leczy raka szyjki macicy?

BUH: Raka szyjki macicy we wczesnych stopniach zaawansowania leczy się operacyjnie. Usuwa się macicę razem z węzłami. Dotyczy to zmian wczesnych. Jeżeli jednak to owrzodzenie jest rozległe, duże, to zabieg operacyjny może być niemożliwy do wykonania. Najczęściej leczy się promieniami, czyli brachyterapią i radioterapią.

KB: Jakie jest ryzyko wystąpienia raka jajnika?

BUH: Nie jest to zbyt często występujący nowotwór. W Polsce jest to ponad 3 tys. nowych zachorowań rocznie. Dla porównania na raka piersi zachoruje ok. 11 - 12 tys. kobiet rocznie. Ponad dwie trzecie chorych ma rozpoznany ten nowotwór już zaawansowanym stopniu. Jest to bardzo skryty nowotwór. Nazywa się go cichym zabójcą. On nie daje żadnych dolegliwości i żadnych specjalnych objawów. A jeśli te już nawet wystąpią, to są one niecharakterystyczne: wzdęcia, przelewania, biegunki na przemian z zaparciami, pobolewania dołem brzucha, wszystko to, co może też wskazywać na zmiany w przewodzie pokarmowym. Nie ma w tym przypadku czegoś tak niepokojącego jak upławy przy szyjce macicy czy guz w raku piersi.

KB: Jak można zatem zapobiegać rakowi jajnika?

BUH: Trudno powiedzieć o zapobieganiu. Można oznaczyć marker CA125, taki, który właśnie jest przypisywany do raka jajnika. Jego wzrost występuje w 80 proc. zaawansowanych nowotworów jajnika. Ale jest 20 proc chorych. gdzie nie ma tego wzrostu. Natomiast we wczesnych postaciach raka jajnika wzost Ca 125 występuje u ok. 50 proc chorych. Badania przesiewowe nie są w stanie niestety zagwarantować wczesnego wykrycia tego nowotworu. Kobietom u których istnieje predyspozycja rodzinna zalecałabym badania USG i częstsze kontrole u ginekologa.

KB: Jak leczy się raka jajnika?

BUH:
Operacyjnie. Rak jajnika jest jednym z tych nowotworów, gdzie zabieg operacyjny musi być bardzo doszczętny. Przy dużym zaawansowaniu nowotworu wszystko powinno dobrze usunięte. Najlepiej, żeby operacja ta była zrobiona w ośrodku referencyjnym, a więc takim, który robi takich zabiegów dużo, dziesiątki, setki. Po takim zabiegu operacyjnym pacjentka trafia do onkologa i wówczas standardem postępowania jest chemioterapia.

KB: Czy przy raku jajnika jest duża śmiertelność?

BUH: Tak, to jest nowotwór gdzie w zaawansowanym stadium można powiedzieć, że jedna kobieta na pięć przeżywa pięć lat.

KB: Jak pani doktor odnosi się do leczenia niekonwencjonalnego w przypadku chorób nowotworowych?

BUH: To są terapie, które nie mieszczą się w pojęciu medycyny. Na ich skuteczność brak jest dowodów naukowych, a często jeszcze tym terapiom przypisuje się tzw. moc magiczną. Leczenie niekonwencjonalne może być niebezpieczne, bo często pacjent zamiast leczenia konwencjonalnego, które może być niewygodne, bolesne, wybiera metodę, która jest lekka, łatwa i przyjemna. Z związku z tym traci czas, który nieuchronnie pracuje na jego niekorzyść.

Chory na nowotwór bardzo często szuka innych sposobów niż medycyna. Chce na przykład "zagłodzić" ten nowotwór. To nic nie daje, oprócz tego, że głodzi siebie i obniża swoją odporność. Stosuje lewatywy, bo chce oczyścić organizm. Albo łyka preparaty, które mają uzupełnić niedobory różnych elementów. Skąd jednak wie, że trzeba uzupełnić akurat cynk czy mangan? Przecież nigdy nie wykonuje badań krwi. Panuje też opinia, że chory na nowotwór nie powinien zmieniać miejsca. Pacjenci pytają mnie np. czy mogą wyjechać do Wisły? To są wszystko mity.

To samo dotyczy wszystkich "cudownych" mikstur, ziół i tabletek.

Zwróćmy uwagę na to, co widnieje na ulotkach takich cudownych preparatów. Są np. informacje, że jedna pani brała chemioterapię oraz ten preparat i guz zniknął, ale ta pani przypisuje ten sukces temu preparatowi. Zdarza się, że ktoś łyka lub pije jakie cudowne chińskie zioła. Napisy na pudełeczku tego specyfiku są po chińsku. Jedyne co potrafimy odczytać to napis: Tian Xian Wan. To wszystko co o nich wiemy. Nie wiem jaki jest skład tabletek, ale ludzie to łykają i tym się chcą leczyć. Proces wprowadzania leku na rynek to są lata badań przedklinicznych na zwierzętach, komórkach, hodowlach komórkowych aż po wprowadzenie badań na ludziach. Są badania I fazy, II fazy, III fazy, a często już w I lub II fazie przychodzi rozczarowanie, że ten lek nie działa. Z tej setki testowanych leków, na rynek wprowadzanych jest kilka, które okazują się skuteczne. Są to badania długotrwałe i niezwykle kosztowne. Żaden z preparatów niekonwencjonalnych nie przeszedł takich badań, a jak przeszedł to okazało się, że nie jest zbyt skuteczny np. torf.

KB: Dlaczego więc pacjent tak często wybiera jednak medycynę niekonwencjonalną?

BUH: Dlatego, że lekarze mówią mu, prawdę dotyczącą rokowania, przebiegu leczenia itd., bo tak wykazały badania naukowe i kliniczne. Natomiast uzdrowiciel podaje jakieś luźne przykłady. Pomogło tej, pomogło tamtej, czyjś brat brał i mu się polepszyło, ale nikt tego nigdy nie potrafi zidentyfikować. Nie potępiam medycyny niekonwencjonalnej w czambuł. Jeżeli kogoś stać, jeżeli chcemy spróbować to niech wybierze przynajmniej metody bezpieczne: medytację, akupunkturę, akupresurę. Jeżeli ktoś z naszych bliskich lub sami, chcemy się poddać jakiemuś leczeniu niekonwencjnalnemu, to na pewno powinniśmy to przekonsultować z lekarzem prowadzącym. Taka współpraca jest niezwykle istotna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto