Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z prof. Jerzym Strużyną, chirurgiem plastycznym

[email protected]
KRYSTYNA BOCHENEK: Co jest chirurgia plastyczna? PROF. JERZY STRUŻYNA: Chirurgia plastyczna to chirurgia, która zajmuje się wieloma zagadnieniami: pourazowymi, ponowotworowymi, nowotworami, leczeniem odleżyn, ...

KRYSTYNA BOCHENEK: Co jest chirurgia plastyczna?
PROF. JERZY STRUŻYNA: Chirurgia plastyczna to chirurgia, która zajmuje się wieloma zagadnieniami: pourazowymi, ponowotworowymi, nowotworami, leczeniem odleżyn, owrzodzeń, wad wrodzonych, chorobami i urazami ręki, słoniowacizną, oparzeniami. To olbrzymi zakres. Na przełomie XIX i XX wieku została nazwana chirurgią plastyczną, ponieważ przypomina działanie artysty, plastyka, rzeźbiarza.

KB: Czym różni się chirurgia estetyczna od plastycznej?
JS: Chirurgia estetyczna zajmuje się nie ułomnościami natury, nie wadami wrodzonymi, nie następstwami wypadków, ale tym, co sobie wymyśli w głowie kobieta lub mężczyzna. Jest dzisiaj raczej domeną zakładów prywatnych. Wykonuje się w nich 12-15 zabiegów, m.in. podnoszenie piersi, powiększanie piersi, korektę nosa, operację zmarszczek na twarzy. Mam od dyrektora szpitala w Sosnowcu zezwolenie na to, żebym operował komercyjnie tych, którzy chcą się poddać takim zabiegom odpłatnie. Ale to jest bardziej złożone zagadnienie.

KB: W czym tkwi problem, panie profesorze?
JS: Po prostu to nie wypada, żeby obok człowieka chorego leżał ktoś zupełnie zdrowy, który jeszcze dodatkowo nie za bardzo wie, czego chce. Często, gdy mówię to w wywiadach, dzwonią do mnie byłe pacjentki i mówią: „Co też pan mówi, panie doktorze! Pan mi dał tyle szczęścia, ja się o wiele lepiej czuję, ja jestem lepsza”. Jest takie poczucie. Wiem, że jest ono nie mniej ważne niż ocena otoczenia.

KB: Powiedział pan jednak, że nie chce operować zdrowych i kłaść ich łóżko w łóżko z chorymi.
JS: Chcę ich operować, ale poza szpitalem, albo w szpitalu, ale w odpowiednich warunkach. Żeby inni pacjenci nie mieli poczucia niższej wartości, bezradności. Wiele zdrowych kobiet na widok chorych mówi potem: „Po co ja tu przyszłam? Co ja tu właściwie robię? Dopiero tutaj widzę prawdziwe cierpienie i nieszczęście”.

KB: Czy chirurg estetyczny i chirurg plastyczny to dwie różne profesje?
JS: Chirurgia estetyczna wywodzi się z chirurgii plastycznej i stosuje jej techniki. Nie może być chirurgiem estetycznym chirurg bez odpowiedniego wykształcenia, czyli nie może być nim chirurg nie plastyczny. Ten zawód wymaga nie tylko odpowiedniej techniki, ale też związku między tym, co chirurg robi a tym, co ma na ten temat do powiedzenia współczesna nauka. Nie tylko chirurgia, ale i psychologia. Każdy pacjent przed zabiegiem z zakresu chirurgii estetycznej powinien być przebadany przez psychologa, a niektórzy również przez psychiatrę. To nie jest nic wstydliwego.

KB: Jakie operacje pan najczęściej wykonuje?
JS: Operuję pacjentów z nowotworami skóry: rakiem płaskonabłonkowym, podstawnokomórkowym i czerniakiem — groźnym, często śmiertelnym nowotworem.

KB: W jakim zakresie chirurgia plastyczna zajmuje się nowotworami skóry?
JS: Chirurgicznie w pełnym. Są różne metody leczenia. Najlepsze wyniki w leczeniu nowotworów płaskonabłonkowych i podstawnokomórkowych daje ich wycięcie. Po takim wycięciu, w zależności od nasilenia tej zmiany, zaopatrujemy ten ubytek. Czasami przy raku oczodołu usuwamy wszystko aż do zdrowych tkanek, bardzo głęboko. Trzeba to potem zamknąć tkankami, żeby nie doszło do zakażenia i żeby chory mógł jeść, mówić, zamykać usta. Niekiedy konieczne są też naświetlania.

KB: Na czym polegają zabiegi odtwórcze poamputacyjne?
JS: Najczęściej mają one miejsce po amputacji piersi. Rekonstrukcję piersi wykonuje się na kilka sposobów. Można ją wykonać z użyciem tkanek własnych pacjentki, przy wykorzystaniu płatów skórno-mięśniowych, np. płata wyspowego z podbrzusza, uszypułowanych lub połączonych mikrochirurgicznie. Do otworzenia piersi wykorzystuje się również płat zawierający mięsień najszerszy grzbietu. Uzupełnia się go protezą silikonową. Jeśli po amputacji zachowany jest mięsień, pierś można zrekonstruować tylko za pomocą protezy silikonowej.

KB: Kiedy można zrobić taką operację? Tuż po amputacji piersi?
JS: Jeśli nie ma żadnych przerzutów, można natychmiast. Jeśli potrzebne są naświetlenia, trzeba poczekać około roku. Amputacja piersi to dla kobiet prawdziwy dramat. Poza tym wciąż, podobnie jak nad chorym na każdego innego raka, wisi nad nimi widmo ewentualnego nawrotu choroby. Dlatego rekonstrukcja piersi, tego symbolu kobiecości, jest takim jaśniejszym promyczkiem w ich życiu.

KB: Jaka część pana pacjentów to ofiary wypadków?
JS: Niestety spora. Często operujemy ciężkie powypadkowe rany, ubytki, zmiażdżenia. Na przykład zaopatrujemy olbrzymią ranę uda po zmiażdżeniu, gdzie wszystkie mięśnie są martwe, nie ma skóry. Mamy też ok. 2 tysięcy operacji nosów złamanych na skutek... uderzenia kuflem. Śląsk i Zagłębie to prawdziwa kraina latających kufli.

KB: Co się zmieniło w chirurgii plastycznej na przestrzeni ostatnich lat? Czy są takie zabiegi, które były kiedyś marzeniem pana i pańskich kolegów, a teraz je już wykonujecie?
JS: Kiedyś stosowało się stosunkowo proste techniki, np. przeszczepy skóry. Teraz szeroko stosujemy płaty skóry. Przeszczep to fragment tkanki zupełnie oddzielony od ciała gospodarza, np. skóra. Płat natomiast ma stałe połączenie z gospodarzem, stałe ukrwienie. Obecnie możemy pobierać nie tylko samą skórę i mięśnie, ale nawet kość, jeśli zachodzi taka potrzeba. Możemy je przeszczepiać w miejsce, w którym są potrzebne, za pomocą mikropołączeń naczyń krwionośnych. Bez mikrochirurgii nie ma dzisiaj chirurgii plastycznej. Na Śląsku jest wiele zaprzepaszczonych przypadków ran ziarninujących zlokalizowanych na pięcie, ścięgnie Achillesa, stopie, które leczone są latami, bezskutecznie. A wystarczy przyjść do nas. Operujemy nawet osoby po 60. roku życia. Znakomity ośrodek mikrochirurgiczny jest również w Centrum Onkologii w Gliwicach.

KB: Czy po pobraniu skóry pozostaje ślad?
JS: Skóra składa się z naskórka, który chroni nasz organizm przed czynnikami zewnętrznymi. Pod nim jest skóra właściwa, która ma właściwości odżywcze. W niej znajdują się sploty mikronaczyniowe. Przeszczep naskórkowy wgaja się łatwo i szybko, skóry właściwej — trudniej, bo trzeba więcej ukrwienia, ale mniej się obkurcza i przeszczep jest bardziej stały.

KB: Czy jest już jakiś sztuczny zamiennik skóry?
JS: Są tzw. sztuczne skóry. Chodzi o to, żeby odtworzyć i skórę właściwą, i naskórek. Skóra właściwa stanowi macierz, która jest budowana z włókien kolagenowych albo z żywych fibroblastów, niekoniecznie ludzkich, bo mogą być ksenogenne, np. mysie. Na górę stosuje się np. płaty folii nylonowej. Organizm przebija się przez tę warstwę sztucznej macierzy, kolagenu, tworząc ziarninę — rodzaj wypełnienia ubytku. Ziarnina to jest system bardzo kruchych naczyń krwionośnych i mnóstwo włókien kolagenowych. Sama się nie zagoi. Należy położyć na nią własny przeszczep naskórka, który w międzyczasie można wyhodować. Hodowla naskórka powoduje wielokrotne zwiększenie jego powierzchni, ale to trwa przynajmniej 2-3 tygodnie. W tym czasie ta skóra jest zamknięta, ma ochronę, oddycha, a równocześnie tworzy się ziarnina, na którą można położyć komórki naskórka. Jest to jeden z wielu przykładów.

KB: Modny jest teraz temat komórek macierzystych. Czy chirurgia plastyczna też z nich korzysta?
JS: Na razie nie, w zamyśle tak. Dlatego, że trzeba znaleźć te komórki macierzyste, z których rozwija się skóra. Potem trzeba je namnożyć. Ale to jest na razie kwestia przyszłości. Komórki macierzyste to jest światło w tunelu, którego wszyscy wypatrujemy.

KB: Co pan operuje najczęściej u najmłodszych pacjentów?
JS: Płód w łonie matki nie zawsze otrzymuje to, czego mu trzeba. Czasem pojawiają się problemy związane z dziedziczeniem, niedotlenieniem czy toksycznością otoczenia. Dzieci rodzą się z wadami, np. rozszczepem warg i podniebienia. W szpitalu w Katowicach Ligocie pracuje pani doktor Jaklik, która bardzo dobrze operuje takie przypadki, więc tego nie dublujemy. My operujemy np. wrodzone opadanie powiek, wady rozwojowe uszu, niedorozwój uszu, wady rozwojowe rąk, palcozrosty.

KB: Z jakim efektem? Czy na przykład zrośnięte paluszki po takiej operacji są chwytne?
JS: Taką operację robi właśnie chirurg plastyczny, bo on doskonale wie, gdzie są punkty wzrostu kości i że nie można tych punktów uszkadzać. Można za to usuwać te tkanki, których jest za dużo. Dzięki temu można nadać palcom funkcje chwytne, aby dziecko mogło normalnie żyć.

KB: W jakim procencie występuje poprawa?
JS: W przypadku ręki w prawie 100 procentach, ale nie we wszystkich przypadkach. W przypadku małopalczastości, kiedy występuje tylko zawiązek palców w postaci guziczków, nie da się nadbudować palców. W takich przypadkach dobrze sprawdzają się protezy bioelektryczne, które za pomocą impulsów z mięśni przekazują protezie funkcje chwytne.

KB: Pomówmy o oparzeniach...
JS: Leczymy blizny pooparzeniowe: przerostowe, zanikowe i keloidy. Blizny przerostowe są zaczerwienione, pogrubione, bolesne. Gdy umiejscowione są na twarzy, powiekach, rękach przykurcze mogą powodować zniekształcenia i zaburzenia funkcji. Keloidy są to olbrzymie blizny, duże guzy, właściwie nowotwory bardzo trudne do wyleczenia. Wycina się je często z miernym skutkiem.

KB: Komu odmówiłby pan zabiegu chirurgii estetycznej?
JS: Staram się zawsze rozmawiać z pacjentami, wsłuchiwać w ich potrzeby. Rozumiem, jeśli ktoś ma naprawdę jakiś problem, ale czasami jest tak, że przychodzi kobieta i mówi: — Panie doktorze, co ja mogę sobie zrobić?. Pytam, co by chciała. — Nie wiem — odpowiada — przecież to pan jest specjalistą. Ale ja jestem specjalistą od operacji, a nie od kobiecej urody.
Nie operuję kobiet, które mają nadmierne wyobrażenie o wynikach operacji, przynoszą obrazki z gazet, najczęściej nosa, i mówią: — Tak chcę wyglądać. Pytają też, jak to będzie wyglądać w komputerze. Ja wtedy mówię, że wizualizację na komputerze to mają głównie fryzjerzy, bo fryzurę można tak ułożyć, że jest bardzo podobna. A u mnie, jak mi wyjdzie. — To pan nie wie, jak to wyjdzie? — pytają. — Nie — mówię.
Jest jeszcze jeden sposób, żeby je zniechęcić. Ja im mówię, co je czeka w czasie operacji i wtedy ich wątpliwa motywacja do zabiegu znika samoistnie. Pacjentka powinna być przekonana, że potrzebuje takiej operacji, nie może zmieniać opinii lub zdania w zależności od wpływu otoczenia, mediów lub nawet lekarza, który rozmawiając z nią testuje jej rzeczywistą wolę. Chociaż tak naprawdę nie sposób przewidzieć rzeczywistych intencji, głównie kobiet.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto