Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szymon show w meczu Zagłębia Lubin

Paweł Kucharski
Piotr Krzyżanowski
Choć pierwsze minuty tego nie zwiastowały, to był naprawdę fajny mecz. Dużo było w nim sytuacji podbramkowych, strzałów i emocji. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest i tak to, że Zagłębie pokonało rywali z Białegostoku 2:1. Tym samym lubinianie są coraz bliżej zapewniania sobie bytu w T-Mobile Ekstraklasie. Do magicznej granicy 30 punktów, które zazwyczaj gwarantowały utrzymanie, podopiecznym Pavla Hapala brakuje już tylko trzech oczek.

Nie stracił nic ten, kto spotkanie na stadionie Lubina zaczął oglądać od 9 minuty. Wtedy to Szymon Pawłowski dostał świetne podanie z głębi pola, jednym zwodem pozbył się opieki dwóch obrońców i technicznym strzałem pokonał Grzegorza Sandomierskiego. Można było się jedynie zastanawiać, czy toru lotu piłki nie przedłużył Darvydas Sernas. Jeśli tak rzeczywiście było, to Szymek znajdował się na pozycji spalonej i gol nie powinien być uznany. Nie ma co jednak gdybać, tym bardziej, że nawet przyjezdni nie zgłaszali u sędziego reklamacji.

Zobacz też: Zdjęcia z meczu Zagłębie - Jagiellonia (cz. 1)

Szybko objęte przez lubinian prowadzenie zmusiło rywali do wzmożonych ataków. I takowe podopieczni trenera Tomasza Hajty przedsięwzięli. Tyle tylko, że za nic nie potrafili zagrozić Aleksandrowi Ptakowi. Z pierwszej połowy zapamiętaliśmy co najwyżej dwa strzały Tomasza Kupisza - oba wprost w ręce bramkarza Miedziowych.

Tymczasem Zagłębie, schowane za gardą, jeszcze przed przerwą mogło zdobyć dwa gole. I to w jednej akcji! Najpierw Sernas zmarnował znakomitą okazję sam na sam z Grzegorzem Sandomierskim, a w drugim tempie Elton Lira nie trafił w światło bramki. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.

Nie minęło nawet dziesięć minut drugiej połowy, a kibice Miedziowych znów podnieśli się ze swoich miejsc. Dobrą akcję lewą stroną przeprowadził Maciej Małkowski, oddał piłkę Pawłowskiemu, a ten pięknym strzałem z 20 metrów pokonał Sandomierskiego. Zrobiło się zatem 2:0, a postawa jagiellończyków w kolejnych minutach dawała do zrozumienia, że ci poddali się. Zagłębie stanęło przed szansą na dwa kolejne trafienia, które mogłyby definitywnie rozstrzygnąć losy tego meczu. Tyle tylko, że Sandomierski nie dał się pokonać, a jego koledzy z pola odzyskali siły.

Zobacz też: Radość kibiców po wygranej Zagłębia

W 72 minucie kontaktowego gola po dośrodkowaniu z rzutu rożnego zdobył Tomasz Porębski. Na bramkę wyrównującą podopiecznym Hajty zabrakło już sił, czasu i umiejętności. Tym samym to Miedziowi zainkasowali trzy punkty i pokaźną premię. Mówi się, że wynosi ona nawet 100 tys. złotych do podziału.

- O premię proszę pytać prezesa - westchnął z uśmiechem na ustach Aleksander Ptak. O uśmiech trudno było za to w obozie gości.

- Nie ma co ukrywać. Zabrakło nam jaj. Zwłaszcza w pierwszej połowie, w której nic nie graliśmy - stwierdził Kupisz. Cóż, może trener Hajto niepotrzebnie zamienił dres na gustowny garnitur? A może bez Tomasza Frankowskiego Jaga wygrywać nie potrafi? To już nie nasze zmartwienia.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto