Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czas rozliczeń

Tomasz Borówka, Ryszard Parka
W grudniu 1989 roku do kancelarii ministra sprawiedliwości wpłynął list od Erny Kołodziejczyk z Radlina. Kobieta pytała w jaki sposób zginął i gdzie został pochowany jej ojciec.

W grudniu 1989 roku do kancelarii ministra sprawiedliwości wpłynął list od Erny Kołodziejczyk z Radlina. Kobieta pytała w jaki sposób zginął i gdzie został pochowany jej ojciec. Posiadała jedynie zawiadomienie o zgonie ojca w obozie w Świętochłowicach - Zgodzie.

List został skierowany do Okręgowej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Ta w lutym 1991 roku rozpoczęła śledztwo w sprawie świętochłowickiego obozu. Do Erny Kołodziejczyk dołączyli następni - pytania były takie same. Po latach zaczęto odbudowywać prawdę o jednym z najstraszniejszych miejsc na powojennym Śląsku.

Na bazie obozów porzuconych przez hitlerowców tworzono na Śląsku tzw. obozy pracy i obozy przejściowe dla Niemców i Ślązaków, których Rosjanie uważali za Niemców.

Największe obozy, utworzone przez NKWD, umiejscowiono na terenie byłych zakładów zbrojeniowych w Kędzierzynie i Blachowni oraz w hucie „Hermann Göring” w Łabędach. Rosjanie korzystali z przywileju zdobywców. Więźniowie demontowali fabryki i urządzenia, wywożone później do Związku Radzieckiego. W Oświęcimiu i Brzezince, więziono głównie jeńców wojennych i w mniejszej liczbie ludność cywilną z myślą o wywózce do pracy w głąb ZSRR. Przez oba obozy przeszło kilkadziesiąt tysięcy jeńców wojennych i cywilów, z których ponad 23 tysiące wywiezionych zostało do ZSRR, głównie do Kazachstanu i na Syberię.

Najcięższy obóz NKWD znajdował się w Toszku. W ciągu niespełna dziewięciu miesięcy jego istnienia zmarło w nim co najmniej 3,3 tys. ludzi, a dalszych blisko tysiąc zmarło z wycieńczenia wkrótce po wyjściu na wolność. Na terenie Śląska działało blisko 30 innych mniejszych obozów NKWD, o których zachowały się jedynie fragmentaryczne relacje ludności miejscowej i osób więzionych.

W Świętochłowicach, w byłej filii obozu oświęcimskiego umieszczano osoby narodowości niemieckiej, folksdojczów oraz podejrzanych o wrogi stosunek do nowego ustroju. Pierwsi więźniowie pojawili się tu w lutym 1945 roku.

W początkowym okresie obozem kierowały dwie osoby przybyłe na Górny Śląsk z województwa lubelskiego: 20-letni Aleksy Krut oraz 26-letni Salomon Morel. Od czerwca 1945 r. Morel kierował już obozem samodzielnie. Wbrew jego własnym słowom nie był nigdy więźniem Oświęcimia, a przed przybyciem na Śląsk pracował m.in. w więzieniu na zamku lubelskim, gdzie torturowano żołnierzy AK.

Twierdząc, że działa „w imieniu pomordowanych” w Auschwitz, Morel wprowadził system tortur, którym poddawał regularnie więźniów.

W obozie przytłaczającą większość stanowili mieszkańcy byłego województwa śląskiego oraz obywatele Trzeciej Rzeszy (tzw. Reichsdeutsche), ale znaleźli się tam również Polacy z centralnej Polski oraz Austriacy, Rumuni, Czesi, Francuzi, Jugosłowianie, Amerykanka, Holender i Belg. Wraz z rodzicami do obozu trafiły nawet dzieci.

Mieszkańców Śląska przekonywano, że do obozu trafiają wyłącznie Niemcy oraz znienawidzeni naziści. Gdy na początku marca 1945 r. osoby zatrzymane na terenie Katowic uformowano w kolumny i popędzono w kierunku Świętochłowic, na czele każdej kolumny postawiono człowieka z flagą hitlerowską.

Całodzienne wyżywienie obozowe stanowiła czarna kawa zbożowa oraz około 125 gramów chleba wydawanego rano i wieczorem, natomiast na obiad rozdawano zupę z buraków pastewnych. Warunki sanitarno-bytowe również były katastrofalne. Więźniowie spali po trzech na jednej pryczy, bez sienników i koców, w ubraniach, w których zostali doprowadzeni do obozu.

W lecie 1945 roku w obozie wybuchła epidemia tyfusu, dyfterytu, czerwonki. Fatalne warunki, brak higieny, głód, plaga wszy, pluskiew i szczurów sprawiły, że epidemia rozwijała się bez przeszkód, nie powstrzymywana przez kierownictwo obozu. Komendant Morel całkowicie ją zlekceważył i dopuścił do jej rozprzestrzenienia.

W lipcu i sierpniu codziennie umierało około 30 więźniów. W ciągu najgorszych ośmiu dni zmarło 259 osób, w sierpniu 632, podczas całej epidemii około 1600. Zmarłych ładowano na wóz konny i codziennie, najpierw nocą, później także za dnia wywożono zwłoki na cmentarze w Świętochłowicach, a nawet na dziedziniec huty Pokój.

Dopiero pod koniec epidemii z Warszawy przyjechała komisja lekarska. Uznano Morela winnym niedopatrzenia i ukarano trzydniowym aresztem domowym oraz potrąceniem z pensji. Po stopniowym wygaśnięciu epidemii zaczęto zwalniać więźniów, kilkuset pozostałych przeniesiono późną jesienią 1945 roku do obozu pracy w Jaworznie.

Z ponad 5 tysięcy osób, które przeszły przez obóz, zginęło – według danych obozowych – ponad 1850: poza zmarłymi w wyniku epidemii resztę stanowili zakatowani więźniowie, ofiary samobójstw, nieudanych ucieczek.

Ostatecznie świętochłowicki obóz przestał funkcjonować w listopadzie 1945 r. Salomon Morel do 1968 roku pełnił funkcję naczelnika aresztu śledczego w Katowicach. Potem przez lata mieszkał o kilkanaście kilometrów od Świętochłowic. Zniknął z kraju zanim upomniała się o niego prokuratura.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto