Stanisław S., zdaniem prokuratury szef jednej z najniebezpieczniejszych grup przestępczych w regionie wałbrzyskim, zwanej gangiem bokserów, zachorował na depresje i schorzenia kręgosłupa.
Co ciekawe jego dolegliwości zbiegły się w czasie ze skazującym go na 3 lata więzienia wyrokiem za korumpowanie policjantów. Obłożnie chory złożył w ubiegłym roku wniosek o odroczenie wykonania kary z powodu złego stanu zdrowia. Dołączył do niego stos zaświadczeń lekarskich i przedłużył sobie pobyt na wolności o kilka miesięcy. Sąd musiał bowiem powołać swojego biegłego, który sprawdził stan zdrowia skazanego. Uznał, że nie jest on aż tak chory, jak twierdzi. Sąd wniosek Stanisława S. odrzucił i we wtorek wydano nakaz doprowadzenia go do więzienia.
- Choroba skazanego lub kogoś z jego najbliższej rodziny to najczęstsze uzasadnienie wniosków o odroczenie kary – mówi Agnieszka Połyniak z Sądu Okręgowego w Świdnicy. Do 5 sądów w tym okręgu w ubiegłym roku wpłynęło 1278 wniosków o odroczenie kary, z czego połowa została rozpatrzona pozytywnie. Sędzia Połyniak dodaje, że najczęściej skazani twierdza, że muszą być leczeni w domu, przejść operacje lub pilną rehabilitację.
Niektórzy przestępcy dzięki temu latami przedłużają sobie czas na wolności. Sędziowie przyznają, że niektóre sprawy są ewidentnie naciągane. - Pamiętam młodego mężczyznę skazanego za napady i przemyt narkotyków, który skoczył specjalnie z wysokie budynku by połamać sobie nogi i nie iść do więzienia – mówi jeden z wrocławskich sędziów. Są i tacy, którzy chorują na serce, cierpią na depresję, maja myśli samobójcze i nie mogą przebywać w zamknięciu – dodaje. W okręgu wrocławskim w ubiegłym roku wpłynęło aż 2194 wnioski o odroczenie kary. Pozytywnie rozpatrzono blisko 50 proc. z nich.
Negatywnym bohaterem tego przywileju jest Robert Z. znany we wrocławskim półświatku pod pseudonimem „Kajakarz”. Mężczyzna przez ponad 4 lata odwlekał swój pobyt w więzieniu. Twierdził, że jego życiu zagraża niebezpieczeństwo, powołując się na pocisk, który utkwił mu kręgosłupie. Na salę sądową przychodził więc o lasce, głośno narzekają na ból, a po rozprawach jeździł na rowerze, bywał na siłowni. W końcu okazało się, że swój pobyt na wolności zawdzięcza nie tylko pociskowi, ale i fałszywej dokumentacji o stanie zdrowia wystawionej przez wrocławskiego neurochirurga.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?