Do końca stycznia gminy mają czas na rozliczenie się z dotacji otrzymanych na budowę boisk

Okazało się, że boisko do piłki nożnej jest o dwa metry krótsze niż zaplanowano, a kosze do koszykówki nie zostały ustawione tak, jak zaprojektowano.
W Kowarach koło Jeleniej Góry na nowym Orliku zapadła się część nawierzchni przy bramce.
W Lubaniu i Olszynie otwarto boiska zanim uzyskały pozwolenie na użytkowanie od inspektora budowlanego.

Choć usterki naprawiono, a dokumenty uzupełniono, to w tych gminach władze nie mogą jeszcze spać spokojnie. Muszą poczekać na rozliczenie inwestycji przez urząd marszałkowski. Termin dostarczenia dokumentacji budowy Orlików upływa pod koniec stycznia.

- U nas jest już w porządku
- zapewnia Mirosław Górecki, burmistrz Kowar. Mamy pięknego Orlika z widokiem na Karkonosze. A co z dziurą w nawierzchni? - Podczas budowy okazało się, że pod bramką jest studzienka, której nie było na planie - tłumaczy burmistrz. Nie było jej widać, więc wykonawca położył nawierzchnię. Gdy powstała kilkucentymetrowa dziura, wykonawca przyjechał i naprawił boisko na swój koszt.

W Ruszowie mieszkańcy cieszyli się z boiska przez jeden dzień. Arek Peroński ze szkoły podstawowej zdążył wraz z kolegami zagrać nawet pokazowy mecz.
- Ale potem je zamknęli - narzeka.

- Stwierdziliśmy, że nie zgadzają się wymiary boiska do piłki nożnej, a na boisku do koszykówki błędnie wyznaczono linie boczne i źle ustawiono kosze - mówi Andrzej Kutrowski, burmistrz miasta i gminy Węgliniec.

Wykonawca usunął usterki na własny koszt i wszystko wskazuje na to, że inwestycja w Ruszowie zostanie rozliczona.
Gdyby stwierdzono nieprawidłowości, gmina musiałaby zwrócić (z odsetkami) dotację otrzymaną od ministra sportu i od marszałka (razem ok. 666 tys. zł). - Do tej pory, na 1076 wybudowanych w całej Polsce Orlików, zdarzyło się to tylko dwa razy, m.in. w Szczecinie - mówi Jakub Kwiatkowski z ministerstwa sportu.

Ministerstwo działa, gdy tylko dojdą do niego sygnały o Orlikach bublach. Podobnie urząd marszałkowski, który w jednej trzeciej dotuje budowę boisk. Ale odpowiedzialność za inwestycję spoczywa na samorządach. One szukają wykonawcy i czuwają nad przebiegiem prac. Na Dolnym Śląsku powstały do tej pory 104 Orliki. W 2010 roku 49 dolnośląskich gmin zadeklarowało chęć budowy boiska. Samorządowcy chwalą program. Kłopoty Ruszowa i Kowar uznali za przypadkowe.

Boisko bubel ze słupem pośrodku
W Pisarzowicach dwa lata temu przy gminnym gimnazjum wybudowano boisko. Na jego środku stał... słup energetyczny. Z jego powodu do wioski w powiecie lubańskim zaglądały nawet ekipy ogólnopolskich telewizji. Wszyscy chcieli pokazać boisko piłkarskie ze słupem pośrodku. Władze gminy, które sfinansowały budowę, długo utrzymywały, że słup nie stanowi problemu. Mieszkańcy jednak wiedzieli swoje. Pisali pisma, petycje, nawet doniesienia o prawdopodobieństwie popełnienia przestępstwa w trakcie budowy boiska.

W maju 2009 roku słup wreszcie przeniesiono w inne miejsce. Ale na boisku i tak grać nie można. Dlaczego? - Bo jest krzywe, między jednym końcem a drugim jest nawet półtora m różnicy poziomów - mówi Krzysztof Klimczyk, mieszkaniec Pisarzowic.

Jego sąsiad Mirosław Lezianka dodaje:
- Na murawie są doły, w których po deszczu stoi woda. Bieżnia jest nierówna. Ludzie ze wsi zebrali 220 podpisów pod petycją do władz samorządowych gminy wiejskiej Lubań z prośbą o wybudowanie w Pisarzowicach nowego boiska w ramach rządowego programu Orlik 2012.

Współpraca: KAB