Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdy Wojsko Polskie odeszło

[email protected]
W nocy z 2 na 3 września 1939, na rozkaz dowódcy Armii "Kraków", generała Szyllinga, niemal wszystkie jednostki Wojska Polskiego wycofały się z Górnego Śląska.

W nocy z 2 na 3 września 1939, na rozkaz dowódcy Armii "Kraków", generała Szyllinga, niemal wszystkie jednostki Wojska Polskiego wycofały się z Górnego Śląska. Nadciągający Wehrmacht został przyjęty z bronią w ręku przez oddziały samoobrony - powstańców i harcerzy.

Ochotnicze Oddziały Powstańcze zaczęto organizować latem 1939 na mocy porozumienia Związku Powstańców Śląskich z władzami wojskowymi. W ich ramach planowano stworzyć ponad 20 batalionów. Zgłaszających się spontanicznie ochotników (posiadających kategorie wojskowe C i D, w wieku do 45 lat) nie brakowało, broni dla nich - niestety tak. Powstało więc tylko 13-14 batalionów, z czego 5 w okręgu przemysłowym. Niedostatek uzbrojenia sprawił, że najprawdopodobniej w większości przypadków stany osobowe tych jednostek były niepełne. Mimo to działały one z powodzeniem, wraz z wojskiem zwalczając niemieckie grupy dywersyjne. Ataki tych ostatnich, przeprowadzane w wielu punktach pogranicza, m.in. w rejonie Maciejkowic, Michałkowic, Łagiewnik, Nowego Bytomia - kończyły się przeważnie niepowodzeniem i katastrofalnymi dla nich stratami. Piękną kartę w bitwie pod Wyrami zapisała też mikołowska kompania powstańcza.

Walki w Katowicach miały miejsce rano 4 września, gdy od południa nadciągnęła niemiecka 239. Dywizja Piechoty. Jej oddział rozpoznawczy, posuwający się ulicą Mikołowską, został powstrzymany przez ogień, prowadzony m.in. z ,drapacza chmur" przy ulicy Żwirki i Wigury, Domu Powstańca, wieży ciśnień i wiaduktu kolejowego. Inny oddział, przy którym znajdował się sztab dywizji, około godziny 9.00 napotkał opór w Parku Kościuszki. Niemców ostrzelano ogniem broni maszynowej z wieży spadochronowej, która zamilkła dopiero po użyciu niej armaty przeciwpancernej. Walka ta szybko stała się śląską legendą, choć wiele jej szczegółów wciąż pozostaje nieznanych. Nie jest nam wiadomo, na przykład, jak nazywali się harcerze i harcerki, których ciała widziano pod wieżą po opanowaniu parku przez Niemców. Nie wiemy, kim dokładnie byli, choć istnieją domysły, iż pochodzili z Rudy Śląskiej i Nowego Bytomia. Nie wiemy też jak zginęli - czy w czasie walki, czy zamordowani po wzięciu w niewolę. Wehrmacht przed południem wkroczył do miasta, choć starcia o różnym natężeniu trwały jeszcze jakiś czas.

Niemiecka kompania ckm ciągnąca od Placu Miarki ku Rynkowi ulicą 3 Maja wpadła w zasadzkę, zorganizowaną przez wojskową drużynę kaprala Hryńczuka. Znienacka ostrzelana ogniem cekaemu z okien ówczesnego gimnazjum, straciła kilkunastu zabitych i wielu rannych. Nim Polacy zdołali się wycofać, Hryńczuk i jeden z jego żołnierzy polegli, a dwóch innych zraniono. Bronił się Dom Powstańca, dochodziło do starć w Ligocie i na Załęskiej Hałdzie, do Niemców strzelano m.in. z budynków Urzędu Wojewódzkiego i Muzeum Śląskiego, gmachu teatru oraz wieży kościoła ewangelickiego. Los większości obrońców był tragiczny - jeżeli nie zginęli w walce i zostali schwytani, czekała ich egzekucja.

W rejonie Rynku rozstrzelano około 80 powstańców i harcerzy, wśród nich dowódcę katowickiego batalionu powstańczego Nikodema Renca i jego syna Józefa. W mogile na cmentarzu w Panewnikach pochowano nie mniej niż 106 ciał. 46 ofiar spoczęło w trzech innych, masowych grobach w lasach panewnickich. To dalece nie wszyscy polegli i zamordowani, których liczba sięgała setek.


Mówi świadek:
Generał Heinrich von Vietinghoff und Scheel o walkach 5. Dywizji Pancernej we wrześniu 1939:

Zaraz za granicą napotkaliśmy na trudności. Każdy most, każde przejście było wysadzone. Rowy 10 m szerokie i 5 m głębokie w drogach, mokradła, miny utrudniły nam przejście drogami. Dzielnie walczące wrogie posterunki spowolniły na wszystkich drogach nasze parcie naprzód. Silnie umocnione polskie pozycje w Rybniku i Żorach twardo broniły się, ale nasze parcie naprzód nie dało się niczym zatrzymać. Czołgi, artyleria, strzelcy i saperzy pomogli przebić się przez wszystkie punkty oporu. Już rano bardzo zadowoleni przeszliśmy przez umajony Rybnik, witani kwiatami. Kilka godzin późnej to samo spotkało nas w Żorach. W ten sposób staliśmy już wieczorem na przedpolu pozycji pod Pszczyną, pozdrawiani przez polską artylerię.

Natarcie na nie przesunięto jednak na następny ranek. Natarcie rozpoczęło się 2 września mimo ciężkiej mgły. Prześwietliło się dopiero o 9.30 i wtedy nastąpił atak brygady pancernej, jaj najbardziej udany bój pancerny. Gęste polskie umocnienia na południe od Pszczyny były wspomagane przez silną i dobrze strzelającą polską artylerię rozlokowaną na wschód od Ćwiklic i Jankowic. Jednakże możliwości nowych niemieckich sił pancernych przeszły wszelkie nasze oczekiwania. Czołgi parły naprzód bez zatrzymania. Polska piechota została pobita do tego stopnia, że siły porządkowe na tyłach nie miały wiele roboty. Umocnienia zostały przejechane i potem rozpoczął się pięknie prowadzony bój z dużą ilością polskich armat i działek ppanc. Idąc od jednej do drugiej zdobyto siedem polskich baterii. Działka ppanc. zostały zniszczone. Polskie odwody, które chciały pomóc swym bateriom poległy na polu walki. Na niewielkim terenie, jak się potem okazało poległo 400 żołnierzy.

(cyt. za: Dariusz Ryt, Bitwa pszczyńska 1939, Pszczyna 2003).

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto