Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Giganci przemysłu

[email protected]
Końcówka XVIII i pierwsze dziesięciolecia XIX wieku zmieniły charakter Górnego Śląska. Nie stało się to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przemiana była bardziej ewolucyjna niż rewolucyjna, a prowincja ...

Końcówka XVIII i pierwsze dziesięciolecia XIX wieku zmieniły charakter Górnego Śląska. Nie stało się to jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Przemiana była bardziej ewolucyjna niż rewolucyjna, a prowincja zawdzięczała ją ludzkiemu jak najbardziej wysiłkowi, codziennemu trudowi rzeszy anonimowych dla dzisiejszych historyków ludzi. Z drugiej zaś strony, w ukształtowaniu nowego oblicza regionu decydującą rolę odegrało dosłownie kilka osób, które ten wysiłek tysięcy ukierunkowały.

"Druga Anglia"
To niezwykłe określenie - autorstwa samego Józefa Lompy - dotyczy właśnie Górnego Śląska. A wiąże się z nowoczesnymi technologiami przemysłowymi, podpatrzonymi w ogarniętej gorączką rewolucji przemysłowej Wielkiej Brytanii, a przeszczepionymi nad Kłodnicę przez Fryderyka Wilhelma von Redena i jego stryja, Fryderyka Antoniego von Heinitza. Heinitz i Reden to wielkie nazwiska w dziejach nie tylko Śląska. Szczytowym punktem kariery obydwu było objęcie stanowiska ministra państwa i spraw wojennych w rządzie Prus. Pierwszy, absolwent heidelberskiej Akademii Górniczej, uważany był w owych czasach za największy w Niemczech autorytet w dziedzinie eksploatacji kopalin i hutnictwa, on to jest twórcą pierwszej w dziejach Akademii Górniczej, powstałej w Heidelbergu. Drugiemu - Redenowi - w roku 1779 powierzono urząd dyrektora Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu.

Ten wychowanek uniwersytetów w Getyndze (nauki przyrodnicze) oraz w Hale i Hanowerze (prawo i górnictwo) okazał się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Szereg jego posunięć okazał się po prostu strzałem w dziesiątkę. Reden szybko opracował program ukierunkowanego rozwoju górnośląskiego przemysłu, który uzyskał aprobatę władz.
Sprowadzenie z Anglii Johna Wilkinsona zaowocowało opanowaniem techniki wytopu surówki z użyciem koksu do opalania wielkiego pieca. Badania geologiczne, przeprowadzone przez Izaaka z Brabantu pomiędzy Chorzowem, Łagiewnikami, Bielszowicami i Pawłowem, przyniosły odkrycie pokładów niezbędnego węgla koksującego.

W ślad za odkryciami szybko następowało ich praktyczne zastosowanie. Nowo otwarta kopalnia "Królowa Luiza" (nazwa to nieco późniejsza) zaliczała się do najbardziej nowoczesnych, a i największych w Europie. Reden zainicjował też wydobycie w rejonie Tarnowskich Gór rud srebra, cynku i ołowiu oraz powstanie huty do wytopu tych metali. To tam - w kopalni "Fryderyk" - zainstalowano jedną z pierwszych na kontynencie (a pierwszą po tej stronie Kanału La Manche, bo sprowadzoną z Anglii) maszynę parową. Liczba tarnogórskich maszyn szybko zresztą wzrosła do sześciu, a trzy z nich były rodzimej już produkcji. Pochodziły one z huty "Małapanew" w Ozimku, tej mianowicie, w której pan Wilkinson udanie eksperymentował z wytopem żelaza na koksie. Kolejnym z kluczowych kawałków przemysłowej układanki był Kanał Kłodnicki, niezbędna, a wielce efektywna droga transportu węgla i hutniczych wyrobów. Jak widać, wszystkie elementy nowoczesnego przemysłu zazębiały się i pracowały znakomicie.

Szkot a sprawa śląska
10 listopada 1796 popłynęła surówka z wielkiego pieca Królewskiej Odlewni Żeliwa w Gliwicach. Temu historycznemu spustowi przyglądał się inżynier John Baildon. Ten 23-letni wówczas Szkot trafił na Śląsk w 1793 r. za namową Redena i odegrał kluczową rolę w stworzeniu gliwickiej huty. Jeszcze nim ją uruchomiono, Baildon na trwałe zapisał się w historii zaprojektowaniem mostu żelaznego w Łazanach. Gliwicki zakład rozwijał się dalej i wkrótce podjął produkcję maszyn parowych oraz luf armatnich (wiertarnię zaprojektował sam Wilkinson).

Także z udziałem Baildona powstała "Królewska Huta" w Chorzowie (dzięki czterem wielkim piecom zbudowanym w latach 1802-1820 - największa w regionie), ale oczywiście najłatwiej rozpoznawalną "wizytówką" Szkota na Górnym Śląsku stała się uruchomiona w 1828 r. huta "Baildon" na pograniczu Dębu i Załęża. Wśród kolejnych osiągnięć Szkota znalazło się jeszcze np. zaprojektowanie ośmioprzęsłowego mostu w Poczdamie (wykonała go odlewnia gliwicka, a realizacja tego przedsięwzięcia wyrobiła jej tak dobrą markę, że posypały się dalsze zamówienia w tej dziedzinie - od Wrocławia, Berlina, rodzimych Gliwic...). Dzieło Baildona to również pierwsza w Prusach (poza przemysłem wydobywczym) maszyna parowa (dla berlińskiej, królewskiej manufaktury porcelany). Był on też jednym z dwóch gigantów górnośląskiego przemysłu, którzy osobiście sporządzali mapy występowania kopalin oraz plany ich eksploatowania. Drugim był...

Godula
"Król cynku", jak zwano Karola Godulę, to postać zgoła nieszablonowa. Jest bowiem jedynym chyba Górnoślązakiem, który przeszedł w życiu drogę porównywalną z legendarnym Rockefellerem czy współczesnym nam Billem Gatesem. Urodzony w roku 1781, karierę zaczynał jako urzędnik dworski u hrabiego Ballestrema. Z czasem pryncypał mianował go Oberamtmannem, czyli zarządcą swych dóbr. W roku 1812 Godula nakłonił Ballestrema do budowy w Rudzie huty cynku "Karol". Inwestycja w rozwijającej się dynamicznie branży wypaliła, w związku z czym doceniony Godula otrzymał część udziałów cynkowni. Kolejnymi został nagrodzony po dalszej, zyskownej rozbudowie zakładu. Godula rosnącą błyskawicznie fortunę inwestował - w kopalnie, huty, dobra ziemskie...

Pieniądz rodził pieniądz. 2 miliony talarów - na tyle szacowano majątek bogacza u schyłku jego życia (dla porównania: było to dużo ponad 6 tysięcy razy więcej niż całoroczny dochód dobrze zarabiającego nauczyciela). Składało się na to 40 kopalń węgla kamiennego, 19 kopalń galmanu (cynku) i 3 huty cynku (plus udziały w innych hutach), dobra ziemskie w Szombierkach, Orzegowie, Bobrku, Bujakowie i Paniowych. Wszystko to zapisał w testamencie (zmarł w 1848 r.) Joannie Gryzik - sześcioletniej wówczas córce swej gospodyni, co wzbudziło nie lada jaką sensację na skalę krajową. Spekulowano, jakoby Joasia, "Śląskim Kopciuszkiem" rychło obwołana, była nieślubnym dzieckiem przemysłowego magnata.

Czy naprawdę - trzeba zgadywać. Gdyż o ekscentrycznym ponuraku Goduli krążyło wiele plotek, by nie rzec legend. Twierdzono więc, iż utykanie na jedną nogę i zeszpecona blizną twarz zostały mu po doznanej za młodu napaści, w wyniku której został bestialsko go skatowano, a i - ponoć - wykastrowano. W jaki sposób pogodzić to ostatnie z przypisywanym mu ojcostwem Joasi, trudno orzec.

Wbrew pozorom, szorstkiego w obejściu Godulę (zwanego "Diabłem z Rudy") cechowała spora wrażliwość na los innych, zwłaszcza dzieci i ubogich. M.in. jako jeden z pierwszych przemysłowców zaczął budować domy dla swoich robotników (choć płacił im tyle, że często nie wystarczało choćby na opalanie mieszkań zimą), wprowadził bezpłatną opiekę lekarską, nie redukował zatrudnienia w okresie kryzysu gospodarczego. Zainicjował wystosowanie do władz petycji (skutecznej, o dziwo) o zmniejszenie podatków. W Rudzie zapewnił też pracę i dach nad głową Polakom zbiegłym na Śląsk po upadku Powstania Listopadowego. Podobnie uczynili także Baildon, Grundmann i Winckler.

Koledzy ze szkoły
Katowice swój burzliwy rozwój zawdzięczają w dużej mierze dwóm kolegom ze szkolnej ławy: Franzowi Wincklerowi i Friedrichowi Grundmannowi. Obydwaj byli wychowankami Górnośląskiej Szkoły Górniczej w Tarnowskich Górach. Winckler, przybysz z Dolnego Śląska, od 16 roku życia pracował jako górnik w kopalni rud ołowiu. Ukończył szkołę, z czasem awansował na sztygara, a w końcu... bogato się ożenił. Już i tak spory majątek Wincklerów pomnożyły pomyślne inwestycje. Winckler, który uczynił Katowice główną siedzibą tych dóbr, powierzył Grundmannowi (wówczas sztygarowi w tarnogórskiej kopalni) stanowisko dyrektora ich zarządu. Staraniem Grundmanna w 1847 r. Katowice uzyskały połączenie kolejowe z Wrocławiem, co zdynamizowało ich dalszy rozwój. On też zainicjował opracowanie nowoczesnego planu rozwoju przestrzennego miasta. W Hucie Boguckiej już w roku 1832 uruchomiono wielki piec, opalany tymczasem jeszcze węglem drzewnym (w przyszłości miał go zastąpić koks). W pobliskiej hucie "Marta" produkowano blachę cynkową oraz szyny. O niej to właśnie pisał Józef Lompa:

"Tu jest kamień mędrców znaleziony, panujący porządek wiadomości i praca - to jest prawa kompozycja, która żelazo w złoto przemienić zdoła. Tu Górny Śląsk z Anglią we współzawodnictwo wstępuje, tu jest olbrzymi warsztat szyn żelaznych kolei, owych pośredników kultury, które ludzi przerzucają nie zważając na żadne granice."

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto