Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Głogowska Szeptucha: Mój dar jest też dla mnie przekleństwem

RED
Maria twierdzi, że jej moc przyszła w chwili narodzin
Maria twierdzi, że jej moc przyszła w chwili narodzin Pixabay.com
Mówi o sobie Szeptucha, Wolfinia, albo Strażniczka Światów. Twierdzi, że ma dar i pomaga ludziom. I jak się okazuje, chętnych, którzy proszą o jej wsparcie, nie brakuje.

Spis treści

W Głogowie mieszka kobieta, która twierdzi, że ma dar i nazywa samą siebie Szeptuchą. Choć w dzisiejszych czasach ludzie nie wierzą w zabobony i niekonwencjonalne sposoby uzdrawiania, to zainteresowanie jej pomocą wcale nie jest małe. Zgłaszają się do niej ludzie z całej Polski.

Kim jest Szeptucha, Wolfini, Strażniczka Światów?

Mówi o sobie Szeptucha, Wolfinia, albo Strażniczka Światów. Twierdzi, że ma na sobie piętno śmierci i piętno strażnika. Pomaga tym, których jak ciężki plecak „przygniata” ciężar przyklejonych do nich obcych dusz. A to najzwyklejsze, ludzkie choroby. Robi to poprzez modlitwę.

Maria to ponad 40-letnia, pogodna kobieta. Wyjaśnia, że jej wyjątkowość zaczęła się w chwili jej narodzin, gdy jej mama doświadczyła śmierci klinicznej.

- Wiem, że jestem wyjątkowa - przyznaje głogowianka. - Ale jest to też dla mnie przekleństwem. W dzieciństwie mój dar został potraktowany jako schizofrenia i trafiłam nawet do szpitala. Na szczęście trafiłam tam na lekarza, który wiedział, że wszystko ze mną w porządku.

Głogowianka opowiada, że fizyczne cierpienie to jej dar, ale też brama do drugiego świata. To w czasie choroby przekracza ich granice. - Kiedy otwieram bramy do drugiego świata prowadzi mnie Anioł, kiedy wracam strzeże mnie wilk - dodaje. - Stąd nazwa Wolfinia.

Głogowska Szeptucha nie jest wolna od cierpienia. Jest doświadczana wieloma chorobami, nawet nowotworową. Jednak swoją siłę życia pokazała mając zaledwie 7 lat. Razem z rodzicami uczestniczyła w wypadku samochodowym. Ratowano mamę i ojca, ponieważ małej dziewczynce nie dawano już szans na przeżycie. Uratował ją wówczas młody, radziecki sanitariusz (dziś lekarz w Odessie), który trzymając dziecko na rękach odmawiał wszystkie modlitwy, jakie znał. I Maria wróciła do życia.

Oczyszcza ludzi z niepotrzebnego „bagażu”

Maria twierdzi, że nasz świat nie jest taki, jak go postrzega zwykły śmiertelnik. Na prośbę ludzi „oczyszcza” ich samych i ich domy z niepożądanych gości i je zabezpiecza przed powrotem. Zaznacza jednak, że nie jest od nawiązywania kontaktów ze zmarłymi. Wielu osobom pomaga uwolnić się od balastu, a duszom, które nim są - spokojnie odejść.

- Gdy pomagam, zaczynam szeptać do człowieka, czyli „go rozbierać”. Ściągam wszystkie oklejające warstwy, maski, które człowiek w swoim życiu przywdziewa. Robię to modlitwą, zaczynając od Ojcze Nasz, od wezwania imienia Bożego. Potem przywołuję wiele modlitw, między innymi, Pieśń nad Pieśniami, czy Księgę Kapłańską. Trwa to tak długo, jak trzeba, w zależności od tego, z czym mam do czynienia. Czasem, żeby sięgnąć do domu, któremu mam pomóc oczyścić z dusz, muszę sięgnąć najpierw do obecnych mieszkańców.

Pomaga ściągnąć z kobiet „klątwę pokoleń"

Szeptucha z Głogowa mówi, że ma też dar widzenia i potrafi rozpoznać choroby ludzi. Ma pomagać, ale tylko wtedy, gdy zostanie o to poproszona.

- Bardzo często u kobiet pojawia się problem z zajściem w ciążę, co wiąże się, niestety, z klątwą pokoleń. A to dlatego, że kobieta jest naczyniem życia i nosi piętno swoich przodków. Wtedy robię wszystko, by ją odczynić, odmawiając modlitwę dziękczynną i błagalną - mówi.

Choć brzmi to niewiarygodnie, Maria opowiada, że są osoby, które nieświadomie przygarniają tak zwanych „łapaczy”, czyli dusze będące dookoła nas. Dusze, które utknęły w naszym świecie.

- Mam znajome podróżujące po świecie, które już wiedzą, że po powrocie muszą być oczyszczone - przyznaje. - Zazwyczaj czuje się wówczas bóle karku, kręgosłupa i lędźwi, a także duszności. Pomagam wtedy na odległość. Nie muszę być fizycznie przy takiej osobie, ale muszę znać datę urodzenia, imię i nazwisko.

Wolfinia podkreśla, że jej pomoc nie dotyczy tylko dorosłych. Twierdzi, że dzieci są świetnymi łącznikami światów i nie raz, na prośbę rodziców, odprowadzała dusze, które przykleiły się do maluchów.

- Ważne, by zrobić to bez szkody dla dziecka, dlatego taki „zabieg” trwa nawet 30 dni - wyjaśnia.

Maria twierdzi, że dusza wraca do miejsc, w którym jest krew, pot i tam, gdzie się była szczęśliwa. Przyznaje, że nie wszystkim udaje się jej pomóc. Raz była poproszona przez bliskich, o odprowadzenie duszy zmarłego, zamożnego człowieka z innego regionu Polski. - Wracał za każdym razem, gdy go odprowadziłam. I coraz bardziej zły - mówi. - W tym przypadku byłam za słaba i musiałam poprosić o pomoc inne osoby.

W domu Szeptuchy gość sprzed lat

Maria przyznaje, że nie raz pomagała uwalniać ludzi i domy od nieproszonych gości, ale w swoim mieszkaniu też widuje postać. Pojawia się zazwyczaj wtedy, gdy w domu ma się coś stać.

- To mężczyzna w lekarskim kitlu, z zarzuconym na ramiona czarnym okryciu opiera się o ścianę i patrzy na pokój - mówi. - Nazywam go Kurtem. Nie byłabym sobą, gdybym się nie dowiedziała, kim był. Ustaliłam, że to chirurg z naszego szpitala. W czasie wojny mieszkał tu z rodziną, miał dwóch synów. Nie tylko ja go u nas widzę. Co ciekawe, któregoś roku pracując w Monachium, niewiarygodny przypadek sprawił, że poznałam jednego z synów Kurta - opowiada ze śmiechem kobieta.

Zapytana o to, czy w Głogowie, mieście, w którym się urodziła i dobrze zna, także z perspektywy swojego daru, są miejsca, które ludzie powinni omijać, odpowiada: - Tak, są. Jedno z nich nazywam „tablicą ogłoszeń” zmarłych, gdzie aż kłębi się od umęczonych dusz. Znajduje się w Parku Leśnym - wyjaśnia dodając, że nie chodzi tam, by nie wrócić do domu z „łapaczem”. Według niej negatywną energią emanuje też teren po dawnym klubie garnizonowym, a także jedno ze znanych miejsc na starówce, gdzie według Szeptuchy, siedzi wilk i lepiej się tam nie zapuszczać.

PS. Imię zostało zmienione. Maria opowiedziała nam swoją historię dwa lata temu. I jak twierdzi, od tamtego czasu nic się pod tym względem nie zmieniło. Wiąż mówi o sobie Szeptucha

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Głogowska Szeptucha: Mój dar jest też dla mnie przekleństwem - Głogów Nasze Miasto

Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto