Samowola urzędników skarbowych i zła interpretacja prawa podatkowego doprowadziły kilka lat temu do bankructwa firmę JTT. Teraz jej właściciel chce ponad 38 milionów złotych odszkodowania. Wczoraj zaczął się proces w tej sprawie.
Na sali rozpraw wrocławskiego Sądu Okręgowego po jednej stronie zasiedli pełnomocnicy funduszu MCI Management, który złożył pozew (był jednym z właścicieli firmy JTT), a po drugiej przedstawiciele tzw. Prokuratorii Generalnej, która reprezentuje przed sądem Skarb Państwa w tego typu sprawach.
Mówią, że nie zapłacą
Ci ostatni od razu zastrzegli, że odmawiają zapłaty 38,5 miliona zł, których żąda MCI. Wnosili też o odrzucenie pozwu. – Dotyczy on szkody, jaką mogła ponieść firma JTT, a nie fundusz MCI, który jako akcjonariusz nie ma podstaw, aby domagać się odszkodowania – podkreślał Wojciech Kaczorkiewicz, przedstawiciel Prokuratorii Generalnej. Ich zdaniem to firma komputerowa lub syndyk mogli pozwać Skarb Państwa. – Czemu MCI nie pomogła wtedy ratować JTT? – zastanawiali się w przerwie rozprawy.
Z kolei pełnomocnik MCI nie zgodził się z rozumowaniem przeciwników.
– Konstytucja i kodeks cywilny pozwalają każdemu, komu niezgodnie z prawem wyrządzono szkodę, dochodzić odszkodowania od Skarbu Państwa – tłumaczył Sylwester Cetera.
Zrobili z nas przestępców
Pierwszym świadkiem, jaki wczoraj zeznawał w tym procesie, był Paweł Ciesielski, były prezes JTT. Przez prawie trzy godziny odpowiadał na pytania sądu i prawników. Opowiadał, czym zajmowała się firma i jak próbowano ją ratować oraz jak doszło do jej upadku. W spółce pracował 10 lat – do 2003 roku.
JTT produkowało komputery dla szkół na zlecenie ministerstwa edukacji. Producent najpierw wysyłał sprzęt do Czech lub Niemiec, a potem sprowadzał do Polski. Dzięki temu nie płacił VAT-u, bo sprzęt dla szkół z importu był zwolniony z tego podatku. W 1999 roku inspektor urzędu kontroli skarbowej uznał, że w ten sposób złamano prawo. Nakazał firmie zwrócić zaległy podatek i zapłacić karę. Było to 10,5 miliona złotych, które skarbówka zarekwirowała w ciągu trzech dni. – Inspektorzy skarbowi nie chcieli żadnych wyjaśnień, zrobili z nas przestępców. A rzecznik policji i media okrzyknęły nas „złodziejami w białych kołnierzykach” i osądziły – wspominał z żalem Ciesielski. Choć JTT odwołało się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, był to dla firmy, początek końca.
Początek końca
– Kontrahenci wstrzymali dostawy, banki nie chciały nas finansować na dobrych warunkach. Wszyscy czekali na decyzję NSA i pieniądze. Z umowy z nami wycofał się Microsoft. Straciliśmy wiarygodność – opowiadał były prezes. Mimo korzystnej decyzji NSA izba skarbowa zwlekała ze zwrotem firmie 20 mln złotych. Potem było za późno i JTT nie dało się uratować. Obie strony zapowiadają, że nie ustąpią. •
JTT
W latach 90. był to jeden z największych producentów sprzętu komputerowego w Polsce. W czasach swojej świetności zatrudniał ponad 400 pracowników. Sztandarowy ich produkt to komputer Adax. Firma dostarczała serwery nawet dla Europejskiego Centrum Badań Jądrowych pod Genewą.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?