Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hipochondryk wyolbrzymia banalne objawy i traktuje je jako symptom poważnej choroby

Katarzyna Matusewicz
Rozmowa z lekarzem psychiatrą dr Markiem Staniaszkiem KM: Hipochondria, traktowana przez wiele osób z pobłażaniem, jest w rzeczywistości silną nerwicą.

Rozmowa z lekarzem psychiatrą dr Markiem Staniaszkiem

KM: Hipochondria, traktowana przez wiele osób z pobłażaniem, jest w rzeczywistości silną nerwicą.

Marek Staniaszek: – Obecnie medycyna odchodzi już od określenia „nerwica hipochondryczna”, posługuje się określeniem „zaburzenia somatyzacyjne”. Mówi się też o zachowaniach hipochondrycznych, czyli nadmiernym przywiązywaniu wagi do objawów, które miewa niemal każdy zdrowy człowiek.

KM: Jakich?
MS: Hipochondryk subiektywnie cierpi i źle się czuje. Często wyolbrzymia banalne dolegliwości, tj. bóle głowy, brzucha, stawów, mięśni, przyspieszone bicie serca, kłopoty z oddychaniem, wypryski na skórze. Traktuje je jako symptom poważnej choroby, zagrażającej zdrowiu, a nawet życiu. Natomiast badania lekarskie nie wykazują żadnych zmian somatycznych.

KM: Ale to nie przekonuje hipochondryka...
MS: On często nie dowierza lekarzom. Chodzi od specjalisty do specjalisty, robi kolejne badania. Jest w stanie wydać ostatnie pieniądze na zupełnie zbędne testy, prześwietlenia, zabiegi. Z czasem niektórzy hipochondrycy tracą zaufanie do klasycznej medycyny i zaczynają szukać pomocy w medycynie alternatywnej, naturalnej. Niejednokrotnie leczą się na własną rękę.

KM: Co się kryje za zachowaniami hipochondrycznymi?
MS: To przede wszystkim niepokój i obawa o siebie, ale także nieuświadomiony sposób zwrócenia na siebie uwagi. Hipochondrycy wysyłają sygnał do otoczenia: potrzebuję troski, zrozumienia, zaopiekuj się mną. Paradoksalnie, nie chodzi im o zrozumienie ich kłopotów zdrowotnych, lecz w ten sposób sygnalizują kłopoty osobiste, egzystencjalne, rodzinne lub zawodowe.

KM: A nie realne problemy zdrowotne?
MS: Czasami zaburzenia somatyzacyjne towarzyszą innym chorobom, np. o podłożu psychicznym: zaburzeniom lękowym, depresyjnym. Mówi się o depresji maskowanej, tzw. depresji bez smutku. Przebiega ona bez obniżonego nastroju i objawia się wyłącznie dolegliwościami somatycznymi.

KM: Kto najczęściej miewa zaburzenia hipochondryczne?
MS: Z mojej praktyki wynika, że często występują one u młodych mężczyzn. Szczególnie, jeżeli w dzieciństwie mamy lub babcie były przewrażliwione na punkcie zdrowia, często powtarzały: nie jedz nic zimnego, nie biegaj, ciepło się ubierz, bo się przeziębisz. Poza tym młodzi mężczyźni, wchodząc w dorosłe życie, często mają wątpliwości czy sprostają oczekiwanym rolom społecznym: pracownika, szefa, męża, ojca. Zdarza się więc, że uciekają przed tym w zachowania hipochondryczne.

KM: A kobiety?
MS: Miewają podobne zaburzenia w późniejszym wieku. Jest to również rodzaj ucieczki od natłoku obowiązków, konfliktów rodzinnych i zawodowych. Czasami towarzyszy temu problem alkoholowy w rodzinie.

KM: Hipochondryk chodzi od lekarza do lekarza. Czy brak realnych dolegliwości może z czasem uśpić czujność specjalistów?
MS: Tak, ale zdarza się to rzadko. Dlatego każdą dolegliwość, którą zgłasza pacjent, należy obiektywnie ocenić, wykonać niezbędne badania. W takim przypadku przeoczenie poważnej choroby jest mało prawdopodobne.

KM: Jak leczy się zachowania hipochondryczne?
MS: Jeżeli są one przejawem depresji, to skuteczne są leki antydepresyjne. W wielu przypadkach skuteczne jest wsparcie psychologiczne i psychoterapia. Leczenie może obejmować również pewne zabiegi fizykoterapeutyczne.


Skąd ten ból? Chory z urojenia – to często słyszą hipochondrycy. Otoczenie nie traktuje ich poważnie, lekarze zbywają, ponieważ kolejne badania nic nie wykazują.
A oni wciąż cierpią...

Mimo że dolegliwości hipochondryków nie znajdują potwierdzenia w badaniach i realnych zaburzeniach somatycznych, nie są oni symulantami, ale cierpią naprawdę. Ich dolegliwości mają jednak charakter subiektywny, ich źródło tkwi... w głowie. Hipochondrycy najczęściej skarżą się na uczucie bólu zlokalizowanego w różnych częściach ciała.


Od lekarza do lekarza

Starając się dociec przyczyn swoich dolegliwości, odwiedzają wciąż nowych specjalistów. Zlecanie kolejnych badań utwierdza ich w przekonaniu, że ich cierpienia nie są wyimaginowane.
A to, że badania nic nie wykazują? Widocznie nie zostały wykonane prawidłowo lub lekarz nie ma wystarczająco wysokich kwalifikacji. Szukają więc kolejnego. Wędrówka od jednego do drugiego specjalisty – zanim trafią do wykwalifikowanego psychologa lub psychiatry –- trwa nieraz kilkanaście miesięcy, a nawet lat!

Błędne koło

Czasami hipochondrycy tracą znajomych, którzy są zmęczeni i zniecierpliwieni ciągłym narzekaniem. Bywa też, że rezygnują z obowiązków zawodowych, a nawet zainteresowań i pasji.

Hipochondrycy zamykają się w sobie i coraz bardziej koncentrują na własnych dolegliwościach. W ten sposób wytwarza się mechanizm błędnego koła, który trudno jest przerwać.

Wpływ otoczenia

Podczas leczenia ważny jest wpływ najbliższych – rodziny i przyjaciół. Mimo że zachowania hipochondryczne są uciążliwe dla otoczenia, nie należy ich bagatelizować czy wyśmiewać.
Warto sobie uświadomić, że hipochondrycy cierpią naprawdę. Należy traktować ich więc z życzliwością i zrozumieniem, ale jednocześnie starać się nie umacniać przeświadczenia o ciężkiej chorobie i nie nagradzać emocjonalnie za niesprawność. Zdobycie zaufania jest podstawą do dalszego postępowania.

Rozmowa i rekreacja

Niezwykle ważna jest wizyta w gabinecie psychoterapeuty. Istotnym elementem takiej terapii jest rozmowa o problemach – najprawdopodobniej w nich tkwi przyczyna zachowań hipochondrycznych.
Poza tym dobrym sposobem na odciągnięcie hipochondryka od natrętnych myśli dotyczących jego zdrowia jest zachęcenie go np. do zajęć rekreacyjnych. Aktywność fizyczna nie tylko poprawia kondycję, ale wpływa również zbawiennie na psychikę.


Greckie korzenie

* Termin „hipochondria” powstał już w starożytnej Grecji. Dosłownie oznacza on „wnętrzności”, „miejsce pod pseudożebrami chrzęstnymi”. Początkowo nadmierne zainteresowanie własnym zdrowiem wiązano bowiem z zaburzeniami układu pokarmowego.
* Późniejsze wzmianki o zachowaniach hipochondrycznych pochodzą m.in. z XVII-wiecznej Anglii, gdzie były bardzo rozpowszechnione „na salonach”. Przez lata hipochondrię nazywano nawet angielską chorobą, a hipochondryka – śledziennikiem (od nazwy narządu, z którym wiązano przyczynę jego zachowań).

Co trzeci hipochondryk?

Badania przeprowadzone wśród lekarzy rodzinnych wykazały, że u 30 procent zgłaszających się pacjentów nie występują żadne fizyczne zaburzenia!

od 7 lat
Wideo

Jakie są najczęstsze przyczyny biegunki u dorosłych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto