Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Boguchwał żonie przy żarnach pomagał

Wojciech Chądzyński
Pierwsze polskie zdanie zapisane  w Księdze Henrykowskiej.   Fot. Wojciech Chądzyński
Pierwsze polskie zdanie zapisane w Księdze Henrykowskiej. Fot. Wojciech Chądzyński
Kto i do kogo powiedział „day ut ia pobrusa, a ti poziwai” Brukalice to niewielka wioska położona w pobliżu Henrykowa, około 50 kilometrów od Wrocławia.

Kto i do kogo powiedział „day ut ia pobrusa, a ti poziwai”

Brukalice to niewielka wioska położona w pobliżu Henrykowa, około 50 kilometrów od Wrocławia. Skąd wzięła się jej nazwa? Ze zbrukania się czeskiego żołnierza

Ta historia zaczęła się od pewnego Czecha zwanego Boguchwałem. W młodości, jako pieszy wojownik, służył w drużynie księcia Bolesława Wysokiego. U jego boku brał udział w wyprawie do Włoch, którą w latach 1158-1162 zorganizował cesarz Niemiec Fryderyk I Barbarossa. Był też świadkiem jak jego pan, pod murami obleganego przez niemieckie wojska Mediolanu, pokonał w pojedynku na kopie jednego z najznakomitszych włoskich rycerzy – Aldona.

Lepszy od mediolańczyka
Do pamiętnego spotkania doszło na ubitej ziemi, kilkadziesiąt kroków od głównej bramy obleganego miasta. Aldon, uchodzący za najwaleczniejszego spośród włoskich wojowników, bez obawy przyjął wyzwanie nieznanego księcia z dalekiego Śląska. Kiedy jednak zobaczył wojownika dorównującego mu posturą i usłyszał od swoich giermków o jego sile fizycznej, poczuł niepokój. Na odwrót było jednak za późno. Fryderyk Barbarossa dał znać i rycerze z pochylonymi kopiami ruszyli ku sobie.
Książę Bolesław tarczą zręcznie podbił do góry kopię przeciwnika, a sam ugodził go w klamrę łączącą hełm z napierśnikiem. Siła uderzenia była tak wielka, że pękło stalowe wiązanie i grot przebił gardło Włocha.
Wyczyn śląskiego księcia szerokim echem odbił się w całej Europie, a ówczesny kronikarz napisał: „Odtąd tak u cesarzy, jako i książąt, i u wszystkich rycerzy w wielkiej był czci i poważaniu”.

Boguchwał z brudnymi rękoma
Po powrocie z Italii Bolesław Wysoki, dzięki militarnej pomocy cesarza Barbarossy, w roku 1172 opanował cały Śląsk. Po objęciu władzy we Wrocławiu, książę nie zapomniał o swoich byłych podkomendnych. Za wierną służbę w jego drużynie nagrodził ich nadaniami ziemskimi. Wśród obdarowanych był również Boguchwał, który dostał kilka hektarów gruntu położonego w pobliżu miejsca, gdzie kilkadziesiąt lat później, w roku 1227, cystersi założyli klasztor henrykowski.
Ofiarowanej przez księcia ziemi było sporo. Boguchwał uprawiał ją w pocie czoła, a zebrane ziarno zwoził do swojej zagrody, gdzie żona mieliła je w kamiennych żarnach. Zdarzało się czasami, że powracający z pola Boguchwał zastawszy zmęczoną ciężką pracą małżonkę, chcąc jej pomóc, mawiał: „day ut ia pobrusa, a ti poziwai” – co znaczy „daj, ja będę mełł, a ty odpocznij”.
Mielenie ziarna w tamtych czasach było uważane za pracę niegodną mężczyzny, a brudzenie sobie nią rąk za hańbiące. Dlatego też, kiedy sąsiedzi zwiedzieli się o tym, że Boguchwał pomaga żonie, zaczęli z niego kpić i nazywać go Brukałą, czyli tym, który brudzi (bruka) sobie ręce. Z czasem nazwa ta – jak twierdzi wielu historyków – przylgnęła do całej rodziny Boguchwała, a potem i do wioski, w której mieszkał.

Osada notariusza
Kilkadziesiąt lat później, w roku 1207, w pobliżu dzisiejszych Brukalic notariusz księcia Henryka I Brodatego, kanonik wrocławski Mikołaj, wykupił od zbankrutowanego rycerza Przemysława niewielką osadę. Na cześć swego pana nazwał ją Henrykowem. Dwadzieścia lat później sprowadził do niej cystersów, którzy wznieśli tam okazały klasztor. Kilka lat po zakończeniu budowy jeden z zakonników sporządził w języku łacińskim opis uposażenia henrykowskiego klasztoru zwany dziś Księgą henrykowską i zacytował w nim oryginalne zdanie, które Boguchwał wypowiedział do swojej żony. I właśnie dzięki temu cytatowi Księga henrykowska uważana jest dziś przez wielu badaczy historii języka polskiego za pomnik źródłowy języka polskiego.

Ogólniak i osiołek
Od roku 1990 opactwo pocysterskie w Henrykowie z inicjatywy ówczesnego metropolity wrocławskiego, księdza kardynała Henryka Gulbinowicza, przeszło na własność Kościoła katolickiego. Dziś w byłym klasztorze mieści się Annus Propedeuticus – czyli pierwszy rok studiów i formacji duchowej kandydatów do kapłaństwa, którzy są alumnami Metropolitalnego Wyższego Seminarium Duchownego we Wrocławiu. Jak zapewnia ks. dr Jan Adamarczuk ten rok pobytu w Henrykowie jest szkołą prawdziwego skupienia, modlitwy, pracy i stawiania sobie surowych wymagań.
Trzy lata temu w części klasztornej oraz byłym cysterskim nowicjacie powstało Katolickie Liceum Ogólnokształcące im. bł. Edmunda Bojanowskiego. Jest to męska szkoła prywatna (na prawach szkoły publicznej) przeznaczona przede wszystkim dla młodzieży z ubogich rodzin wiejskich. Największą atrakcją turystyczną henrykowskiego klasztoru jest minizwierzyniec, w którym można zobaczyć m.in. strusie, dziki oraz osiołka Julka, o którym często wspomina ksiądz kardynał Gulbinowicz.

Księga Henrykowska
Wykonano ją z pergaminu w formacie 16,6 na 25,6 cm. Zawiera 100 stron i jest oprawiona w cielęcą skórę. Obecnie jest przechowywana we wrocławskim Muzeum Archidiecezjalnym. Można w niej znaleźć nie tylko informacje o bogactwie zakonu cystersów, lecz również o tym, że w XII i XIII wieku ziemie w okolicach ich klasztoru zamieszkiwali rdzenni Polacy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto