Bezrobocie w powiecie wałbrzyskim rośnie i nie ma raczej nadziei, że tracących pracę „wchłoną” tutejsze placówki handlowe. Kryzys, który odczuwa cały kraj nie ominął też bowiem Wałbrzycha. Wystarczy przejść się po centrum miasta. Jest tam masa wolnych lokali, do wynajęcia. Ludzie likwidują interesy i brakuje chętnych, żeby je otwierać.
– Handel przeżywa trudne chwile. Brak na rynku siły nabywczej. I tak jest w całej Polsce – mówi Andrzej Zakrzewski, właściciel sklepu z odzieżą w centrum miasta. Dodaje, że problemy zaczęły się kilka lat temu. – Chyba w 2009 roku – ocenia. Sklep prowadzi już od wielu lat. W najlepszych momentach zatrudniał pięć osób. Teraz tylko jedną.
– Trudno postawić diagnozę tej sytuacji. To nie są normalne czasy – mówi. Dodaje, że jego zdaniem problem jest złożony, a za kryzys w prywatnym handlu trudno winić tylko markety czy galerie handlowe. Tam przecież też mają problemy.
– Co może kupić kobieta, która przychodzi, ogląda skarpetki za 5,5 zł i mówi, że kupi je sobie za miesiąc, bo teraz nie ma pieniędzy – opowiada Erlena Owczarzak. Prowadzi w Wałbrzychu sklep, w którym przeważa damska bielizna. Ona jest przekonana, że część klientów zabierają jej markety i Galeria Handlowa Victoria. – Ci co mają pieniądze idą tam, bo mają wszystko w jednym miejscu – tłumaczy. – W ubiegłym roku myślałam, że jest źle i musi się poprawić. Teraz jednak widzę, że zrobiło się jeszcze gorzej – dodaje. Na spadające obroty narzeka też Irena Marek, właścicielka sklepu spożywczego. – Trudno się dziwić. Wokół powstają Biedronki i markety, a ludzie są coraz ubożsi. Chociaż z drugiej strony, niby nie mają pieniędzy, a wyjeżdżają z marketów z wózkami zapakowanymi towarem, tak że ledwo je pchają – mówi. Ona ma nadzieję, że kryzys niedługo minie. – Bo jak małe sklepiki upadną, to wielkie sieci będą mogły podnosić ceny jak im się spodoba – tłumaczy i radzi: – Do marketu na zakupy trzeba iść najedzonym i z gotówką, bo nie mamy wówczas ochoty zjeść wszystkiego, a na karcie nie widać jak ubywa pieniędzy. Właściciele wielu wałbrzyskich sklepów zastanawiają się jednak, jak długo jeszcze uda im się „pociągnąć”. Zdzisława Ściupider od dawna prowadzi sklep z nasionami i artykułami rolnymi. – U nas handel jest od wiosny do wiosny. Zimą mamy kompletny zastój. Istniejemy jeszcze, bo przez tyle lat zdobyliśmy sobie wiernych klientów. Jednak przez konkurencję marketów, ostatnio i te wiosny są coraz słabsze. Nie wiem sama, jak długo jeszcze przetrwamy – mówi.
Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 8 maja 2012.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?