Jeszcze wczoraj rozmawialiśmy ze znajomymi o dopłatach. Bardzo mało ludzi dostało... U nas w Wojsce to chyba tylko dwóch – mówi Urszula Friedek z Wojski w gminie Tworóg.
– Jestem rozdrażniona. Widziałam w telewizji jak minister rozmawia z rolnikami, którzy dostali już dopłaty. A u nas jeszcze chyba nikt nie dostał. A przecież tego nikt na przepicie nie wyda. Na na przykład myślałam, aby te pieniądze jakoś w gospodarkę zainwestować – wzdycha właścicielka niedużego gospodarstwa z Ożarowic.
Rolnicy z powiatów tarnogórskiego, Piekar Śląskich i Bytomia wnioski o unijne dopłaty składali w powiatowym biurze Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Nakle Śląskim. O unijne pieniądze starało się grubo ponad 1500 gospodarzy. Grzegorz Podlejski, kierownik nakielskiego biura, ocenia, że w styczniu około 95 proc. wnioskodawców będzie miało wyliczone dopłaty.
Mimo to, nam udało się znaleźć tylko kilku rolników w całym powiecie tarnogórskim, którzy dostali już pieniądze. Większość nie ma jeszcze w rękach nawet decyzji o przyznanej dopłacie z podaną jej dokładną wysokością.
– Pieniądze, około trzy tysiące złotych, dostałem na tydzień przed Świętami. Kusiło by wydać czy na Święta, czy na Sylwestra. Ale to w jedną noc człowiek wyda i się będzie bawił, a w gospodarstwo też przecież trzeba włożyć – tłumaczy Kazimierz Ferdyn z Orzecha.
Dopłatę wydał na nawozy i środki ochrony roślin. Na około 5 hektarach ma zboże, nie sprzedaje go lecz wykorzystuje potem przy hodowli świń.
Nawozy i środki do ochrony roślin kupili też państwo Gładysz z Wojski. Przeznaczyli na to całą dopłatę – niecałe pięć tysięcy złotych, jakie dostali za uprawiane 10 hektarów. A i tak nie kupili tego aż tyle, ile by chcieli.
Większość rolników czeka.
– Mówili, że pieniądze będą do grudnia. Teraz że do marca – mówi pani Urszula z Wojski. – Zresztą nawet z tymi dopłatami i tak będziemy do tyłu. W zeszłym roku o tej sprzedawaliśmy pszenicę po 670 złotych za tonę, a teraz mąż sprzedał pszenicę za 375 złotych. A skupują tylko pszenicę i na przykład pszenżyta na razie nie chcą.
Pani Urszula trochę się niepokoi, bo wraz z mężem do 1 marca muszą spłacić kredyt nawozowy wzięty w zeszłym roku, a 17-tysięczna dopłata by na ten cel wystarczyła.
Gospodyni z Ożarowic rozżalona jest jeszcze bardziej. W maju gdy składała wniosek o dopłaty, pola w jej gminie miały status terenów „o niekorzystnych warunkach gospodarowania”. Ożarowiccy rolnicy mieli na dopłatach zyskać najwięcej. W czerwcu jednak to ONW im cofnięto. Wielu więc rolników czeka nie tylko na dopłaty, ale i wyniki pisanych odwołań.
– Mam cztery hektary. I dlatego w maju liczyłam na jakieś 2800 złotych. Teraz to może dostanę 1800 złotych. Może tych pieniędzy wystarczy na dwa cielaki i dwa prosiaki?
Dopłaty do hektara wynoszą:
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?