Jest ich sześciu. Łączy ich Wrocław. Poglądy polityczne i wspólna droga kariery.
I zasada: jeden za wszystkich – wszyscy za jednego
Jesień 2001 roku. Jeden z lokali na wrocławskim placu Solnym. Przy stoliku, przy dwóch kuflach piwa i dwóch kawach siedzi kilku mężczyzn w ciemnych garniturach i krawatach. Na oko po studiach, ale przed trzydziestką. Z Kuźniczej, gdzie wynajmują kawałek pomieszczenia i mieszczą się na jednej kanapie i dwóch fotelach, mają tu dwa kroki. Z pobliskiego biura poselskiego jeszcze bliżej. Jak mawiają złośliwi bywalcy lokalu – przy stole mówi się o jednym. Jak przejąć władzę w Polsce.
Pięć lat do sukcesu
Dziś wszyscy mają własne gabinety i sekretarki. Prawie wszyscy służbowe telefony. Poseł Dawid Jackiewicz, były wiceprezydent Wrocławia, szefuje PiS-owi w województwie. Adam Hofman, po tym jak z trybuny sejmowej nawtykał liderowi opozycji, jest kandydatem do pierwszej komisji śledczej w tej kadencji. Andrzej Pawluszek jest wicemarszałkiem województwa i odpowiada za kulturę i promocję. Złośliwi mówią, że łatwiej jest go spotkać w Warszawie, Berlinie, Libercu czy Budapeszcie. Ale najłatwiej spotkać go gdzieś na Dolnym Śląsku w służbowym samochodzie. Paweł Hreniak został doradcą politycznym wojewody. Ostatnio szefował jednej z grup polskich obserwatorów podczas wyborów parlamentarnych na Ukrainie. Piotr Babiarz to szara eminencja. Oficjalnie wicedyrektor w urzędzie wojewódzkim. Ale gdy partyjny szef regionu spędza połowę miesiąca w Warszawie, to on pilnuje interesu. I jeszcze Marek Mutor, zawsze trochę z boku, choć w lokalu na piwie też się pojawiał. Dzięki ministrowi kultury Kazimierzowi M. Ujazdowskiemu został dyrektorem ogólnopolskiej instytucji kulturalnej.
Studia i mentor
Dla większości z nich wszystko zaczęło się na naukach politycznych na Uniwersytecie Wrocławskim. Najwcześniej skończył je Jackiewicz. Z polityką związany jest od 1995 roku, kiedy zapisał się do Ruchu Odbudowy Polski Jana Olszewskiego. Sześć lat później powstawały komitety popierające Lecha Kaczyńskiego. I Jackiewicz, za zgodą Olszewskiego, przyłączył się do jednego z nich.
To tam poznał Hofmana i Babiarza. Jeśli dodać, że Hofman studiował na jednym roku z Hreniakiem, wszystko staje się jasne.
Dla większości z nich decydujące jednak okazało się spotkanie z Adamem Lipińskim. Trzecim człowiekiem w Prawie i Sprawiedliwości. Był i jest dla nich politycznym mentorem.
– Na co dzień budowałem struktury PiS-u w Jeleniogórskiem i Legnickiem, ale zawsze łączyła nas osoba Adama Lipińskiego – przyznaje „marszałek” Andrzej Pawluszek.
I nic dziwnego, bo od Lipińskiego dostali poważne zadanie: zbudować we Wrocławiu PiS.
– Zobaczył, że chcemy i potrafimy. I nam zaufał. A my budowaliśmy partię – wspomina Babiarz.
Kanapa i parafia
Zaczynali od spotkań w kamienicy przy Kuźniczej. Od stowarzyszenia Civitas Christiana wynajmowali pokoje na czwartym piętrze.
– Mieściliśmy się na kanapie i dwóch fotelach, które Dawid przyniósł z domu. Codziennie obmyślaliśmy tam, jak zaistnieć – wspomina Adam Hofman. Przyznaje, że o nowych działaczy nie było łatwo. W kraju rządziła lewica, a we Wrocławiu Platforma Obywatelska.
– Miałem łatwiej. Kazimierz Michał Ujazdowski był posłem i miał biuro na Solnym. A ja w nim pracowałem – przyznaje Marek Mutor.
On jako jedyny dorastał politycznie nie pod skrzydłami Lipińskiego, a Ujazdowskiego, którego poznał w czasach rządów Jerzego Buzka. Mutor prowadził wtedy klub dyskusyjny w swojej parafii na Biskupinie. Na jedną z dyskusji zaprosił ówczesnego ministra, który – o dziwo – przyjął zaproszenie. Kilkanaście miesięcy później Mutor był już pracownikiem jego biura poselskiego.
– Był trochę z boku, ale od początku dość dobrze się dogadywaliśmy – zapewniał Hreniak.
Jak muszkieterowie
Jak z jednej kanapy trafili do gabinetów? Popierając się na każdym kroku.
– Mieliśmy zawsze zasadę: Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego – podkreśla Jackiewicz.
To on miał zostać wiceprezydentem Wrocławia. Koledzy pracowali na ich wspólny sukces. I Jackiewicz trafił do magistratu, a Hofman został jego asystentem. Radnym został także Mutor. Pawluszek był już jednym z dwóch wojewódzkich radnych PiS-u. Wkrótce Jackiewicz został szefem partii w regionie.
– To był układ między Ujazdowskim a Lipińskim. Obaj mieli podobną pozycję i poparcie w regionie. Szefem musiał być ktoś trzeci. Postawiono na Pawła Wróblewskiego, a kiedy został marszałkiem, wybrano Dawida – tłumaczy Pawluszek, który razem z Wróblewskim wszedł do zarządu województwa.
Do parlamentu Jackiewicz startował z wysokiego drugiego miejsca we Wrocławiu. Hofman z pierwszego w Koninie. Zapracował sobie na nie, bo wykorzystując doświadczenia wrocławskie, rozwinął ogólnopolską młodzieżówką PiS-u. Do tej roboty ściągnął go Adam Lipiński.
– To była moja szansa. Następnego dnia po telefonie z zaproszeniem wyjechałem do Warszawy i zacząłem pracę – wspomina poseł. Jackiewicz i Hofman posłują, Pawluszek marszałkuje, Hreniak i Babiarz pracują w urzędzie wojewódzkim, a Mutor dyrektoruje Narodowemu Centrum Kultury.
– W polityce powoli zaczyna się zmiana pokoleniowa. Kto wie, jak daleko zajdziemy? – zastanawia się Hofman. •
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?