18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przeżył własny pogrzeb

MM
W wyniku pomyłki Robert Wyka z Bielawy został uznany za zmarłego i pochowany na cmentarzu. Po trzech miesiącach okazało się, że mężczyzna żyje

Najpierw był oficjalny pogrzeb, łzy i smutek najbliższych. Rodzice 33-letniego Roberta Wyki odchorowali śmierć swojego ukochanego syna. Po kilku tygodniach rodzina przeżyła szok, bo okazało się że Robert żyje. Dziś sprawę bada prokuratura, która chce wyjaśnić, kto jest winny tej koszmarnej pomyłki i kto tak naprawdę został pochowany na cmentarzu w Bielawie.
Mężczyzna miał utonąć w październiku ubiegłego roku w Berlinie. Niemiecka policja na podstawie zeznań świadka zidentyfikowała wyłowione z wody zwłoki i zawiadomiła polskie służby o śmierci Polaka.
- Kiedy się o tym dowiedzieliśmy byliśmy w szoku – opowiada pani Kamila, siostra mężczyzny. - Rodzice bardzo tę wiadomość przeżyli. To starsi ludzie, mama się rozchorowała. Nie przypuszczaliśmy nawet, że to może być pomyłka. Policja mówiła że ciało zostało zidentyfikowane i Niemcy mają pewność to Robert. Zresztą to się zgadzało, bo kilka tygodni wcześniej Robert wyjechał do Niemiec i od kilku dni nie mieliśmy z nim kontaktu. Jego telefon milczał – wspomina pani Kamila.
Kilka dni później kobieta pojechała do Berlina po ciało brata. Chciała je zobaczyć, ale odmówiono jej, tłumacząc, że ciało przez 3 tygodnie leżało w wodzie i jest w stanie rozkładu.
Po trzech miesiącach listonosz przyniósł kartkę pocztowa od Roberta wysłana z Niemiec. Pisał, że długo się nie oddzywał, bo zmienił mieszkanie, ma pracę i podał swój nowy numer telefonu, by w razie czego móc się z n im skontaktować.
Początkowo pomyślałam, że to jakieś makabryczny żart, że ktoś się pod Roberta podszywa. Zdenerwowana chwyciłam za słuchawkę telefonu , wykręciłam numer i usłyszałam jego głos. Nie miałam wątpliwości, że to on – opowiada pani Kamila i dodaje, że ta rozmowa trwała bardzo długo.
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Dzierżonowie. - Śledztwo ma wyjaśnić okoliczności rzekomej śmierci pana Roberta w Bielawie i ustalić kto tak naprawdę jest pochowany na cmentarzu – mówi Emil Wojtyra, szef wydziału śledczego prokuratury.

Więcej o sprawie w dzisiejszym wydaniu Gazety Wrocławskiej

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto