Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z prof. Januszem Bohosiewiczem, chirurgiem dziecięcym

Krystyna Bochenek
Krystyna Bochenek: Jakie są przyczyny urazów u dzieci? Janusz Bohosiewicz: Dzieci w każdym wieku ulegają wypadkom, ale dla każdego wieku inny uraz jest typowy i charakterystyczny.

Krystyna Bochenek: Jakie są przyczyny urazów u dzieci?

Janusz Bohosiewicz: Dzieci w każdym wieku ulegają wypadkom, ale dla każdego wieku inny uraz jest typowy i charakterystyczny. Gdy dziecko uczy się chodzić najczęściej ulega oparzeniom. Są one zwykle spowodowane nieuwagą i nieświadomością rodziców. W wieku szkolnym typowe urazy to niestety wypadki komunikacyjne, bądź urazy powstałe w czasie niebezpiecznej zabawy np. wspinania się, jazdy na sankach, rowerze, nartach. Nie jesteśmy w stanie, jako rodzice, dziadkowie, ich uniknąć, ale możemy zminimalizować skutki. Dziecko musi się bowiem zapoznać z zewnętrznym światem. Często powtarzam, że warto niekiedy sparzyć sobie paluszek, żeby potem nie nie oparzyć całej ręki.

KB: Jak często do kliniki trafiają dzieci z wypadków?
JB: Każdego dnia przyjmujemy od 30 do 50 dzieci z różnego rodzaju urazami. Na szczęście 90 procent z nich wymaga niewielkiej pomocy, założenia opatrunku, gipsu.

KB: Czym jest dla pana niewielki uraz?
JB: Małe oparzenie, mała rana, guz na głowie, spuchnięty palec. Trudno precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie. Zauważam jednak, że dawniej na podobne urazy szukano domowych sposobów tzw. babcinych. Teraz rodzice przychodzą do lekarza. To dobrze, bo to oznacza, że są coraz bardziej uważni. Lepiej reagować na wyrost niż potem żałować.

KB: Słyszałam o pewnym przypadku połknięcia przez dziecko kawałka szklanki. Co wtedy robić?
JB: Dzieci połykają bardzo wiele rzeczy: monety, wsuwki, szpilki, igły. To zadziwiające, ale nie zdajecie sobie państwo sprawy z tego, jak duże ciała mogą przejść przez przewód i wydostać się z powrotem na zewnątrz. Nie zawsze zatem należy w panice gnać do lekarza. W mojej karierze zdarzyła się nawet odpięta agrafka. Innym razem igła przebiła przewód i dostała się do jamy otrzewnej. Z dużym niepokojem zespół chirurgów otwierał brzuch. Obawialiśmy się, że igły po prostu nie znajdziemy. Okazało się jednak, że chirurg jak tylko włożył rękę do brzucha natychmiast się ukłuł.
Teraz mamy rentgena i wszystko możemy zlokalizować zanim podejmiemy interwencję.
Niebezpieczne są zachłyśnięcia ciałami stałymi. Różne groszki, kuleczki mogą się bowiem dostać do drzewa oskrzelowego. Nikt nic nie wie i dopiero nawracające się zapalenia płuc przybliżają nas do prawidłowej diagnozy.

KB: Dzieci lubią wpychać do nosa np. groch. Co wtedy robić? Wyciągać domowymi sposobami.
JB: Nie radzę. Niełatwo je wyjąć. Przez nieumiejętne wyjmowanie wpychamy groszek jeszcze głębiej. W takich przypadkach najlepiej pójść do laryngologa, który haczykiem ściągnie groszek i będzie po sprawie.

KB: Jakie części ciała najczęściej ulegają urazom?
JB: Kończyny. Urazy te są też przy okazji najmniej groźne dla dzieci. Poza tym goją się lepiej niż u dorosłych, a wiele nazwijmy to chirurgicznych „niedoróbek” koryguje sama natura. Mówi się nawet, że na dziecku goi się jak na psie.

KB: Jakie urazy są najgroźniejsze?
JB: Zdecydowanie są to urazy głowy. Najtrudniejsze w terapii, gdy dojdzie do stłuczenia mózgu. Mówiąc o tych właśnie urazach muszę koniecznie wspomnieć o nakazie zakładania kasków przez dzieci jeżdżące na nartach, rolkach, rowerach. W naszym szpitalu na oddziale intensywnej terapii leży potrzaskany kask. To symbol. Tak wyglądać może głowa dziecka, jeśli nie przypilnujemy, by założyło kask.
Kolejnym niezwykle ważnym obowiązkiem rodziców jest przewożenie dzieci w fotelikach samochodowych. Gdy dziecko jeździ bez fotelika, w chwili wypadku przelatuje przez przednią szybę jak piłka. Widziałem kilka takich wypadków. W jednym zginęło dwumiesięczne dziecko.

KB: Jak przekonać do przewożenia dziecka w foteliku?
JB: Właśnie pokazując tak tragiczne konsekwencje bezmyślności. Nie ma alternatywy dla fotelików. Kilkudniowe maluszki muszą w nich jeździć. Są przecież przystosowane właśnie dla nich nosidełka specjalnie zabezpieczane pasami.

KB: Czy latem wypadków z udziałem dzieci jest więcej?
JB: Różnie z tym bywa, ale chyba najbardziej newralgiczny jest początek i koniec roku szkolnego.
Oczywiście więcej urazów powstaje poza domem, zaś gdy na dworze jest brzydko, przyjmujemy więcej oparzeń.

KB: Jak często trafiają do pana dzieci maltretowane?
JB: Nie ma miesiąca, by nie trafiło do szpitala dziecko pobite przez opiekunów. Zwykle urazy są bardzo dramatyczne. Mamy na szczęście opracowany do perfekcji system powiadamiania policji i ośrodków pomocy społecznej.
Trafiają do nas dzieci ze złamaną czaszką, krwiakami, oparzeniami od gaszonych na ciele papierosów, bite dotkliwie pasem.

KB: W jaki sposób ma zareagować przechodzień, który jest świadkiem wypadku?
JB: Pierwsza pomoc jest bardzo ważna. Szczególnie przy urazach głowy. Uderzenie o coś twardego może spowodować zatrzymanie czynności życiowych. Wtedy nawet kilka oddechów typu usta – usta, uderzenie w klatkę piersiową może uratować mu życie.
Trzeba niezwykle uważać, podczas wyciągania dziecka z samochodu, gdyż przy urazach kręgosłupa może dojść do przerwania rdzenia kręgowego. Wyjmujemy dziecko z założonym uprzednio specjalnym kołnierzem.

KB: A jak reagować na krwawienia?
JB: Krwawienie rzadko wymaga założenia opaski uciskowej. Lepiej tego samodzielnie nie robić, bo można spowodować więcej szkody. Skuteczniejszy jest miejscowy ucisk i przyłożenie dużej ilości wacików.

KB: Co robić w przypadku zachłyśnięcia wodą?
JB: Trzeba doprowadzić do wypchnięcia wody z płuc przez położenie dziecka na kolanie i masowanie płuc oraz wykonanie kilku oddechów usta – usta. Pojawienie się odruchu kaszlu jest znakiem, że dziecko wraca do normy.

KB: Codzienność dla lekarzy to oparzenia?
JB: Niestety tak. Zawsze są jednak efektem czyjejś nierozwagi i braku rozsądku. Zwykle do najpoważniejszych oparzeń dochodzi między 2 a 6 rokiem życia. Oparzeniu ulegają wtedy najczęściej broda, szyja i przedramię. W domach, w których są małe dzieci trzeba koniecznie pozdejmować ze stołów obrusy.
Nie ma tygodnia, żeby nie trafiło do nas dziecko, które w taki właśnie sposób ściągnęło na siebie szklankę z gorącym napojem lub talerz z zupą. Teraz leży u nas dziewczynka, u której doszło do oparzenia ponad 80 procent powierzchni ciała. W tym przypadku był to jednak nieszczęśliwy wypadek – wybuch piecyka w nocy. Ma za sobą kilka miesięcy leczenia. Takich pacjentów też mamy jednak coraz więcej.

KB: Czy często dochodzi do oparzeń chemicznych np. rozpuszczalnikiem?
JB: Coraz rzadziej. Chciałbym powiedzieć, że oparzenia na skórze nie są problemem. Tragiczne w skutkach są oparzenia np. przełyku Domestosem, czy Kretem. Producenci już dbają o zabezpieczenie zakrętek, ale sprytne dzieci otworzą wszystko.

KB: Co robić w pierwszej kolejności, gdy dziecko oparzy się w domu np. herbatą?
JB: Pierwsze i bardzo ważne działanie to podłożenie oparzonego miejsca pod zimną wodę. Trzeba je dobrze wychłodzić przez co najmniej trzy – cztery minuty. Gdy oparzeniu ulegnie inna niż kończyny część ciała, trzeba przykładać bardzo zimne kompresy.

KB: Czego nie należy robić?
JB: Smarować rany białkiem kurzym, mąką, masłem. Rana oparzeniowa goi się sama, a lekarz ma zapobiegać zakażeniu, bo to ono jest zwykle przyczyną powikłań a nawet śmierci u chorych z oparzeniami.
Radzę, by każda mama miała w apteczce Pantenol w areozolu i psikała nim na małe ranki.

KB: Czy oparzonym dzieciom często wykonuje się operacje plastyczne?
JB: Wszystko zależy od sytuacji. Blizna musi dojrzeć, by można było pacjenta poddać takiemu zabiegowi. Nie dziwmy się, że dochodzi do niego po roku, dwóch i dalej od oparzenia. Szybkiej interwencji wymaga blizna powodująca przykurcz w łokciu.

KB: Jak ustrzec się przed oparzeniami słonecznymi?
JB: Ze słońca trzeba korzystać rozumnie. Stosować kremy z filtrem, nie wychodzić z dziećmi w godzinach największych upałów, a maluchom o jasnej karnacji bezwzględnie zakładać koszulki i czapeczki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto