Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielka Wojna

Tomasz Borówka, Ryszard Parka
Będziecie w domu, zanim liście opadną z drzew – zapowiedział cesarz Wilhelm II swym żołnierzom wyruszającym na front latem 1914 roku. Wróżba nie spełniła się.

Będziecie w domu, zanim liście opadną z drzew – zapowiedział cesarz Wilhelm II swym żołnierzom wyruszającym na front latem 1914 roku. Wróżba nie spełniła się. Niemiecka machina wojenna, która miała zmiażdżyć Francję w ciągu kilku tygodni, została powstrzymana niemal u wrót Paryża. Plan Schlieffena – jeden, jedyny, przez długie lata drobiazgowo przygotowywany plan błyskawicznego rozstrzygnięcia wojny na froncie zachodnim, by móc następnie stawić czoła Rosji wszystkimi siłami Cesarstwa – zawiódł. Na to Niemcy nie były przygotowane.

function displayWindow(url, width, height) {<br>
<br>
<br>
var Win = window.open(url,"displayWindow",'width=' + width + ',height=' + height + ',resizable=1,scrollbars=yes,menubar=no' );<br>
}<br>
// --><br>



Powiększ grafikę

W rezultacie konflikt przerodził się w wojnę na wyczerpanie, prowadzoną na kilku frontach. Co to oznacza – niebawem mieli odczuć także i mieszkańcy Śląska.

Szybko minęła prusko-patriotyczna euforia towarzysząca pierwszym dniom i tygodniom wojny, z których niemal każdy przynosił wieści o piorunujących sukcesach niemieckich armii: padły twierdze Liege i Namur, zajęto Brukselę, Lille i Arras, a wkraczający do Prus Wschodnich Rosjanie zostali rozgromieni pod Tannenbergiem. Później nadeszły gorsze wieści – znad Marny, a i austro-węgierskiej armii w Galicji oraz Serbii nie wiodło się najlepiej. Dla Śląska nadeszły szare, wojenne dni, które zamieniły się w tygodnie, miesiące, lata... Zmilitaryzowanej kolei nie wystarczało środków do zapewnienia cywilnej komunikacji na dotychczasowym poziomie. Zamarł tak istotny handel z Królestwem Polskim i Rosją. Zabrakło na rynku sprowadzanego stamtąd zboża i mięsa. Dała się odczuć aliancka blokada morska. Zimą 1914 odczuto pierwsze dotkliwe kłopoty zaopatrzeniowe, a pod jej koniec władze wprowadziły kartki na chleb. Jednej osobie przypadało 1,2 kg na tydzień. Lista produktów żywnościowych objętych reglamentacją stale się rozszerzała i z czasem objęła dosłownie wszystko; nie tylko żywność zresztą była na kartki – odzież i środki czystości także. A reglamentowane towary i tak były trudne do nabycia. Wiele praktycznie nieosiągalnych (chyba że za astronomiczną cenę na „czarnym rynku”, który kwitł w najlepsze, jak to zwykle w czasach niedostatku bywa) produktów wytwórcy i handel starali się zastępować „ersatzami”: suszone owoce musiały więc wystarczyć za herbatę, drewniane chodaki za skórzane obuwie, karbid za naftę do lamp itd. Zastępcze bywały również surowce – np. produkowano przędzę z ludzkich włosów czy bieliznę z papieru.

Przemysł zbrojeniowy i realizujący zamówienia na rzecz armii oraz floty pracował na pełnych obrotach. Śląskie huty o niemal 20 proc. zwiększyły produkcje surówki żelaza. Wagony pociągów jadących z Górnego Śląska na fronty wiozły broń, amunicję i materiały wybuchowe. Wiodącymi produktami wrocławskich zakładów Linke-Hoffmann stały się już nie tyle wagony i lokomotywy, co armaty, moździerze i samoloty. W Jeleniej Górze produkcja na rzecz marynarki wojennej obejmowała kotły dla torpedowców i części silników dla U-Bootów. Pewna liczba bezrobotnych kobiet znalazła pracę przy produkcji mundurów i wojskowej bielizny.

Wiele innych gałęzi gospodarki pogrążyło się w kryzysie, który dotknął zwłaszcza budownictwo, przemysł tekstylny i odzieżowy oraz wytwórstwo artykułów luksusowych. Na Dolnym Śląsku drastycznie wzrosło więc bezrobocie, szczególnie wśród kobiet. Z drugiej zaś strony, mobilizacja mężczyzn kolejnych roczników spowodowała brak rąk do pracy, dotkliwy zwłaszcza w górnictwie, hutnictwie i rolnictwie. W 1917 roku rozpoczęły się strajki w kopalniach i fabrykach, gdzieniegdzie dochodziło do zamieszek i rabowania żywności. Z każdym kolejnym rokiem – czy też może raczej z każda wojenną zimą, która stanowiła horror szczególny – było coraz gorzej. Nie starczało ziemniaków, brakowało brukwi, improwizowane gdzieniegdzie „kuchnie wojenne” nie starczały dla wszystkich potrzebujących, większość ludzi nieludzko marzła w nieogrzewanych z braku opału domach, straszliwe żniwo zbierały choroby: tyfus plamisty, gruźlica, dezynteria oraz grypa, zwłaszcza osławiona grypa hiszpanka.

Polskojęzyczna, cierpiąca tak srogą, wojenna nędzę ludność Śląska czuła się dyskryminowana. Do wojska zmobilizowano około 25 proc. górników górnośląskich, podczas gdy na zachodzie Niemiec spotkało to tylko jakieś 5-6 proc. górników. Ofiarność i poświęcenie Górnoślązaków walczących na froncie również nie wydawały się być doceniane. Była to jedna z przyczyn ugruntowywania się przeświadczenia, że jakąś odmianę może im przynieść niepodległa Polska.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto