Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaczęło się we Wrocławiu - Rocznie na Dolnym Śląsku nerki przeszczepia się 120 osobom

Anna Waszkiewicz
Do przeszczepu kwalifikuje się co trzeci pacjent, u którego wykonuje się dializę.   FOT. MACIEJ KULCZYÑSKI
Do przeszczepu kwalifikuje się co trzeci pacjent, u którego wykonuje się dializę. FOT. MACIEJ KULCZYÑSKI
– To była rewolucja. Pacjent nie przeżył, ale zabieg otworzył drogę następcom wrocławskich profesorów – tak o pierwszym w historii Polski przeszczepie mówi prof. Dariusz Patrzałek, wojewódzki konsultant ds.

– To była rewolucja. Pacjent nie przeżył, ale zabieg otworzył drogę następcom wrocławskich profesorów – tak o pierwszym w historii Polski przeszczepie mówi prof. Dariusz Patrzałek, wojewódzki konsultant ds. transplantologii klinicznej

Dziś mija 41. rocznica pierwszego przeszczepu w Polsce. W nocy z 6 na 7 września 1965 roku transplantacji nerki dokonał we Wrocławiu zespół prof. Wiktora Brossa. Lekarze podjęli się tej próby w 11 lat po pierwszym udanym przeszczepie w USA.

Dają szansę
Operacja otworzyła drogę innym transplantologom.
– Wrocławscy profesorowie przełamali psychologiczną barierę związaną z wszczepianiem człowiekowi narządów drugiej osoby – przekonuje Patrzałek.
We Wrocławiu lekarze przeszczepili pacjentowi organ pobrany od zmarłej osoby. Pół roku później 19-letnia uczennica dostała nerkę od żyjącego dawcy. Operację w Warszawie przeprowadzili w styczniu 1966 roku prof. Jan Nielubowicz i Tadeusz Orłowski. Dziewczyna żyła jeszcze pół roku, ale zmarła z powodu ostrego zapalenia trzustki.
Obecnie na Dolnym Śląsku rocznie wykonuje się ok. 120 transplantacji nerek. Do przeszczepu kwalifikuje się tylko co trzeci dializowany pacjent. Na zabieg chorzy czekają od trzech miesięcy do dwóch lat. Jak podkreśla prof. Marian Klinger z Kliniki Nefrologii i Medycyny Transplantacyjnej Akademii Medycznej, ten czas mógłby być krótszy, gdyby w Polsce były popularniejsze przeszczepy rodzinne.
– Teraz te transplantacje stanowią 4-5 proc. wszystkich przeszczepów. A na Zachodzie od bliskich nerki dostaje nawet co piąty pacjent – tłumaczy profesor.

Nowa jakość życia
U Henryka Kruszewskiego kilkanaście lat temu lekarze wykryli przewlekłe kłębuszkowe zapalenie nerek. Choroba postępowała szybko. Po kilku miesiącach konieczna była dializa. Przez sześć lat musiał na nią przychodzić niemal co drugi dzień. – To była mordęga – opowiada pan Henryk. – Na nic nie było czasu ani sił. Ale zostałem zakwalifikowany do zabiegu i znalazł się dla mnie dawca.
Lekarze podkreślają, że choć przeszczep nerki nie jest zabiegiem ratującym życie, to dla wielu pacjentów jest prawdziwym wybawieniem. – Dzięki niemu pacjent może zrealizować swoje marzenia, życiowe cele. Po prostu – wraca do normalnego życia – przekonuje prof. Klinger.
Pan Henryk z nową nerką żyje już od pięciu lat. – Mam znajomych, którzy transplantację przeszli dwadzieścia lat temu. Jeżdżą na wakacje, pracują – wylicza. – Do nas wszystkich uśmiechnęło się szczęście w nieszczęściu choroby. •

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto