Niespodziewaną walką psów rozpoczął się weekendowy happenig „Zerwijmy łańcuchy”, podczas którego wolontariusze informowali przechodniów, że trzymanie zwierząt na uwięzi to wyjątkowe okrucieństwo.
Pod Starym Browarem przy ulicy Półwiejskiej dwa psy znalazły się przypadkiem. Właścicielem jednego z nich był kilkuletni chłopiec, który zupełnie nie radził sobie z agresywnym czworonogiem.
– Takie są skutki nieumiejętnego postępowania ze zwierzętami – przekonywała Małgorzata Galica, prezes Fundacji Animalia.
Przy ulicy Półwiejskiej stanęły wczoraj dwie budy. Mogli się przykuć do nich ci, którzy chcieli spojrzeć na świat z perspektywy psa łańcuchowego. Pierwsi zrobili to Kajetan Warzecha i Małgorzata Galica.
– W żadnym innym kraju nie ma tylu psów łańcuchowych, protestuję przeciwko takiemu traktowaniu zwierząt – tłumaczy Kajetan Warzecha. – To nie tylko okrucieństwo, ale także stwarzanie zagrożenia.
Pies trzymany na uwięzi staje się niebezpieczny dla otoczenia. Brak kontaktu z ludźmi odbija się negatywnie na jego psychice. Zwierzę zerwane z łańcucha może zaatakować nawet swojego właściciela, z którym nie ma żadnego kontaktu emocjonalnego.
– Ten problem dotyczy szczególnie wsi i małych miasteczek – przyznaje Małgorzata Galica. – W dużych miastach psy również są często źle traktowane, ale łańcuchy spotyka się rzadko.
Podczas wczorajszej akcji zorganizowanej przez miesięcznik „Mój Pies” wolontariusze rozdawali ulotki z prośbą, aby przypadki psów trzymanych na łańcuchach zgłaszać policji straży miejskiej lub Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami.
Głos Wielkopolski
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?